Ojciec chrzestny mikroplastików, RICHARD THOMPSON z Uniwersytetu w Plymouth, o 20 latach badań nad zanieczyszczeniami i walce o globalne działania
Trzydzieści lat temu, licząc pąkle, skorupiaki i wodorosty wzdłuż skalistych brzegów, zacząłem zauważać codzienną falę śmieci, głównie plastikowych. Jako doktorantka biologii morskiej na Uniwersytecie w Liverpoolu ciągle go usuwałam, ale następnego dnia było ich więcej.
Obecnie jestem wiodącym międzynarodowym ekspertem w dziedzinie mikroplastików, co jest moim określeniem ukuty 7 maja 2004 r do opisywania fragmentów plastiku o wielkości zaledwie jednej milionowej metra. Ponieważ pracuję nad zmniejszeniem wpływu zanieczyszczeń tworzywami sztucznymi na naszą planetę, rozwiązania są dla mnie jasne.
Organy regulacyjne, rządy i obywatele muszą pilnie zatrzymać falę zanieczyszczeń tworzywami sztucznymi u ich źródła, ograniczając ich produkcję. Jednak właśnie wróciłem z negocjacji ONZ w sprawie globalnego traktatu dotyczącego tworzyw sztucznych w Ottawie w Kanadzie i frustruje mnie brak konsensusu między narodami co do sposobu rozwiązania tego globalnego problemu.
Zaniepokojony skalą skażenia tworzywami sztucznymi, które po raz pierwszy zauważyłem na tej plaży w 1993 roku, poczułem potrzebę działania. Zrekrutowałem studentów i lokalną społeczność do pomocy w corocznym sprzątaniu plaży organizowanym przez Towarzystwo Ochrony Środowiska Morskiego. To, co znaleźliśmy, zapisywaliśmy na wydrukowanych szablonach.
Wtedy dopiero pojawiało się nowe narzędzie do kompilacji danych: arkusz kalkulacyjny Excel. Początkujący naukowiec z firmy zmusił mnie do zestawienia tego, co usunęliśmy, w oparciu o kategorie na wydrukowanych szablonach, które obejmowały butelki, torby, liny i siatki.
Nagle uderzyło mnie, że najliczniejsze pozycje nie mają żadnej kategorii. Nie odnotowano fragmentów większych przedmiotów plastikowych, których było zdecydowanie najwięcej. Zaciekawiło mnie to i zastanawiałem się, czym są najmniejsze plastikowe kawałki na brzegu.
Kiedy kilka lat później zacząłem uczyć, rzuciłem moim uczniom wyzwanie, aby znaleźli na plaży najmniejsze kawałki plastiku. Patrząc wśród ziaren piasku, tam je było – maleńkie niebieskie i czerwone włókna i fragmenty.
Nastąpiła niemal kryminalistyczna podróż w celu potwierdzenia ich tożsamości. We współpracy z chemikiem zajmującym się polimerami potwierdziliśmy, że maleńkie fragmenty to zwykłe polimery z tworzyw sztucznych – polietylen, polipropylen, polichlorek winylu (PVC), które prawdopodobnie powstały w wyniku rozkładu mechanicznego i gromadziły się w postaci fragmentów mniejszych niż same ziarna piasku.
Bardzo chciałem dowiedzieć się więcej na temat tej nowej formy skażenia. Pracując początkowo ze studentami studiów podyplomowych na Uniwersytecie w Plymouth, gdzie wykładałem, odkryliśmy, że kawałki te były powszechne na brzegu i w błocie na dnie morskim, a także pokazaliśmy, że zostały zjadane przez organizmy morskie.
Co najbardziej niepokojące, wykorzystaliśmy zarchiwizowane próbki planktonu zebrane kilkadziesiąt lat wcześniej, aby wykazać, że od lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku znacznie wzrosła ilość mikroplastiku.
Zaginiony na morzu
Prawie dekadę tych badań zebrałem w jednostronicowe podsumowanie zatytułowane Zagubiony na morzu: gdzie jest cały plastik?. Ten papier, opublikowane w czasopiśmie nauka 20 lat temu jako pierwszy użył w tym kontekście terminu mikroplastik. W ciągu kilku tygodni stało się to tematem wiadomości na całym świecie.
Każdy chciał wiedzieć, czy mikroplastik jest szkodliwy. Postanowiłem ustalić szerszą dystrybucję i ustalić, czy mogą być szkodliwe dla ludzi i dzikiej przyrody.
Pomimo ogromnego zainteresowania mediów i polityków finansowanie stanowiło wyzwanie. Jeden z anonimowych recenzentów skomentował, że w oceanach nigdy nie będzie wystarczającej ilości plastiku, aby spowodować szkody, które Thompson chce zbadać.
W ciągu następnych lat wraz z zespołem pokazaliśmy, że mikroplastik to prawda powszechne na wybrzeżach całego świata, było ich mnóstwo w głębokim morzuw Arktyczny lód morski i w wielu gatunki ryb.
Nie tylko zanieczyszczali środowisko morskie. Byli obecni w rzekach i śnieg z okolic szczyt Mount Everestu. Gdziekolwiek spojrzeliśmy, znaleźliśmy ślady mikroplastiku.
Do 2008 r. w projekcie przewodnim UE wyróżniono termin „mikroplastik”. dyrektywa ramowa w sprawie strategii morskiej, politykę wprowadzoną w celu utrzymania czystych, zdrowych, produktywnych i odpornych ekosystemów morskich. Stanowiła, że „ilości plastiku i mikroplastiku nie powinny powodować szkód w środowisku morskim”.
Wykazaliśmy, że mikroplastik po spożyciu może przedostać się do organizmu jelita do układu krążenia małży i że nanocząsteczki mogłyby to zrobić przejść przez ciała przegrzebków w ciągu kilku godzin.
Pokazaliśmy, że istnieje potencjał transfer substancji chemicznych do dzikich zwierząt i potwierdziło, że mogła mieć to obecność mikroplastików negatywne konsekwencje, zmniejszając zdolność organizmów do przybierania na wadze.
Komisja parlamentarna ds. audytu środowiskowego Wielkiej Brytanii zwróciła się do: specjalny raport w sprawie mikroplastiku w 2016 r. Wezwano mnie do złożenia zeznań i być może pod wpływem komentarzy moich kolegów posłanka Mary Creagh nazwała mnie „ojcem chrzestnym mikroplastiku”, w związku z czym sprawa znalazła się w rejestrze publicznym.
Obecnie naukowcy na całym świecie publikują tysiące badań dotyczących mikroplastików. Interwencje polityczne wynikające z tych prac obejmują Brytyjski zakaz stosowania plastikowych mikrokulek w kosmetykach spłukiwanych oraz prawodawstwo UE zabraniające celowego dodawania mikroplastików do produktów, które mogłyby temu zapobiec setki tysięcy ton mikroplastików przedostających się do środowiska.
Jednakże największe źródło mikroplastiku to fragmentacja większych elementów w środowisku. Ostatecznie zatem musimy podjąć działania, aby ograniczyć produkcję szerszej gamy produktów z tworzyw sztucznych niż tylko tych zawierających mikrodrobiny plastiku.
Bez działań produkcja tworzyw sztucznych mogłaby trzykrotnie do 2060 roku. Wydaje się jednak, że niektóre kraje podążają ścieżką zwiększania produkcji, a nie jej zmniejszania.
Negocjacje traktatowe
W zeszłym tygodniu byłem Ottawa, gdzie 180 narodów debatowała nad treścią światowego traktatu w sprawie zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi, którego tekst zawiera ponad 60 odniesień do mikrodrobin plastiku.
Co można zrobić, aby zatrzymać tę akumulację? Mikroplastik już prawie niemożliwe do usunięcia. Nawet w przypadku większych przedmiotów sprzątanie nie rozwiąże problemu. Nowe materiały, takie jak biodegradowalne tworzywa sztuczne, mogą oferować korzyści w określonych okolicznościach, ale nie rozwiąże zanieczyszczenie tworzywami sztucznymi.
Z negocjacji wyszedłem z mieszanymi uczuciami. Cieszę się, że społeczność naukowa dostarczyła wystarczające niezbite dowody – w tym niektóre z moich własnych badań – na temat zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi, aby zapoczątkować potrzebę zawarcia tego globalnego traktatu. Zasmucony faktem, że 180 narodom tak trudno było osiągnąć konsensus w sprawie dalszych działań.
W negocjacjach nie określono, że niezależni naukowcy powinni być w ogóle włączani do formalnych eksperckich grup roboczych.
Podobnie jak wielu naukowców, którzy pomogli w dostarczeniu dowodów na szkody, niezwykle frustrujące jest potencjalne odsunięcie na bok od międzynarodowego procesu, który ma przynieść rozwiązania. Niektórym może to być trudne do przełknięcia – widziałem jednego delegata, który podczas negocjacji trzymał za plecami jednorazową plastikową butelkę z wodą.
W przeciwieństwie do wyników nocnych dyskusji w Ottawie, należy skupić się na zapobieganiu ograniczenie globalnej produkcji polimerów z tworzyw sztucznych i zapewnienie, że wszelkie produkowane przez nas przedmioty z tworzyw sztucznych są takie niezbędne, bezpieczne i zrównoważone.
Ryszarda Thompsona jest profesorem biologii morza na Uniwersytecie im University of Plymouth
Artykuł został opublikowany ponownie Konwersacje na licencji Creative Commons. Przeczytać oryginalny artykuł.
Również w Divernet: Barwnik odsłania „niewidzialny” mikroplastik oceaniczny, Mikroplastik tworzy rozległe dryfy głębinowe, Mmm, smakuje dobrze – dlaczego koralowce lubią tworzywa sztuczne, Tworzywa sztuczne niszczą domowe kraby pustelniki, Tworzywa sztuczne zagrażają filtratorom
Przekazałem PADI opinię na temat ich odzieży z tworzyw sztucznych pochodzących z recyklingu, którą promują jako przyjazną oceanom. Podkreśliłem, że produkty te uwalniają wiele mikrocząsteczek plastiku i należy je zastąpić produktami z włókien naturalnych. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.