Ostatnia aktualizacja 10 czerwca 2024 r. Przez Zespół Divernetu
Immersyjny obrzęk płuc (IPO) u nurków jest często określany jako zjawisko stosunkowo nowe – ale tak nie jest.
Nurek z Plymouth JANET CHAPMAN podzieliła się swoją historią Nurek magazyn czytelników 34 lata temu i oto znowu, gdy wspomina przerażające nurkowanie w wraku, które prawie ją zabiło, a które zostawiła na noszach w helikopterze…
Wieczorem w czwartek 15 czerwca 1989 roku zorganizowałem nurkowanie dla członków naszego Plymouth Sound BSAC z mv Maureen z Dartmouth. To była prawie ostatnia rzecz, jaką zrobiłem.
Na pokładzie było nas 14 osób, prawie wszyscy doświadczeni nurkowie wrakowi. Jedynym wyjątkiem był Dave, świeżo wykwalifikowany nurek sportowy, ale po latach żeglowania bardzo kompetentny i pewny siebie w wodzie.
Aby oszczędzić kłótni, zdecydowałem się sam zanurkować z Dave'em. To był idealny wieczór, nieruchoma cisza, morze jak aksamit. Mieliśmy zanurkować we wraku Greathama, duży parowiec około czterech mil od portu. Kiedy wychodziliśmy, rozległy się zwykłe przekomarzania. Po liczbie krążących wokół nas obelg można było poznać, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi.
Nasza szóstka z pierwszej fali zaczęła się ubierać, podczas gdy pozostali odpłynęli, aby pomóc bawić się „zabawkami” w sterówce. Wkrótce byliśmy na miejscu i padł strzał; 42m do wraku. Prąd był tak mały, że dwie boje na linie strzałowej kołysały się delikatnie razem, a liny zwisały między nimi. Nie mogłam się doczekać wejścia do wody.
Oczywiście, jadąc wzdłuż linii, było ciemno. Włączyłam latarkę i popłynęłam tak szybko, jak tylko mogłam, wiedząc, że Dave jest tuż za mną. Po dotarciu do pętli, którą zrobiliśmy wcześniej, doczepiłem szpulę dystansową i ostatnie kilka metrów zrzuciłem na pokład. Widoczność wynosiła około 10 m.
Po sprawdzeniu, czy z Dave'em wszystko w porządku, zacząłem powoli prowadzić wzdłuż wraku. Każda powierzchnia była pokryta życiem: ogromne, lepkie zawilce pierzaste, kępki palców zmarłych, wielobarwne gwiazdki z piór i małe białe zawilce.
Sprawdziliśmy krótką drabinę całkowicie przyozdobioną bielą, a potem zajrzeliśmy do otwartego włazu, ale nie było tam żadnych gadżetów. W następnej sekcji znajdował się kawałek nieco delikatnej poręczy pokładowej, który w cudowny sposób pozostał w nienaruszonym stanie i był teraz domem dla milionów zwierząt. Co za miłe nurkowanie! Dobrze się bawiłem.
Nagle Dave dał mi znak, że dzieje się coś złego. Narced już i dopiero kilka minut do nurkowania? Niechętnie zgodziłem się zawrócić. Prawie nie przejechaliśmy więcej niż 15 metrów. Niemal natychmiast został uwięziony w nodze.
Czarny znak
Potrzebne były duże i wyraźne sygnały „OK” i „zrobię to”. Nóż Dave'a był przymocowany kablem telefonicznym (dla mnie czarny ślad, bo nie zauważyłem tego wcześniej). Wypadł z pochwy, a kabel owinął się wokół poręczy pokładu.
Na szczęście uwolnienie go zajęło tylko kilka sekund, ale kiedy podniosłam wzrok, aby dać Dave'owi sygnał „OK”, wyraz jego twarzy sprawił, że moje serce zamarło. Mężczyzna był bliski paniki. Nagle przestało być zabawne! Znajdowaliśmy się w głębokim, ciemnym, obcym środowisku i mielibyśmy szczęście, gdyby udało nam się wydostać z niego żywi. Zareagowałem tak spokojnie i pewnie, jak tylko mogłem: „ty”… „ja”… „w górę”… „trzymaj linię”.
Kiedy odbiłem się od dna, zacząłem trochę dyszeć. Nie ma w tym nic niezwykłego, nie trzeba dużego wysiłku, żeby brakło mi tchu. Ale prądu nie było i do pływania nie było daleko. Zacząłem wątpić, czy uda mi się wrócić na linię strzału.
Błysk! Daleko po mojej lewej stronie włączył się stroboskop i dwa strumienie niezakłóconych bąbelków leniwie skierowały się na powierzchnię. Paul i Mike byli tam, zaledwie kilka metrów dalej, ale w tym innym świecie, gdzie wszystko było w porządku.
Wpompowałem więcej powietrza do skafandra, aby uzyskać dodatnią pływalność. Gdybym podjechał i szybko zwinął, dotarłbym do linii strzału blisko miejsca, w którym się zaczepiliśmy, i na pewno czułbym się lepiej, gdybym miał solidną linę, której mógłbym się chwycić.
Rzeczywiście dotarliśmy do strzału tuż nad pętlą. Trzymałam się, na próżno próbując odzyskać oddech, podczas gdy Dave odpinał. Nie chciałam mu mówić, że mam kłopoty; miał wystarczająco dużo własnych problemów.
Jama o stromych ścianach
Zaczęliśmy się wspinać. Bardzo starałem się utrzymać stawkę na rozsądnym poziomie, a jedyne, czego chciałem, to jak najszybciej się stąd wydostać. Wszystko byłoby w porządku na 6m.
Dotarliśmy do 6 m i nie wszystko było w porządku. Sprawdziłem moje komputer i z przerażeniem zobaczyłem, że kazał mi się zdekompresować. Pomoc! Ledwo mogłem oddychać.
Staraj się nie panikować. Dałem Dave’owi sygnał, żeby się zatrzymał. Poczułem, że znajduję się w dole o stromych ścianach, i zdałem sobie sprawę, że umrę. Żałowałem tylko, że nie sporządziłem testamentu, do czego miałem zamiar od miesięcy.
Nie mogłem już dłużej wytrzymać i postanowiłem ominąć przystanki. Lepiej zgiąć się na powierzchni, niż utonąć na głębokości 6 m. Dokładnie w tym momencie komputer wyczyszczone. Dzięki Bogu! Dałem Dave’owi sygnał, że „wstawa” i skierowałem się na powierzchnię w czasie krótszym niż zalecane 60 sekund.
Dobrze było wrócić w powietrze. Napompowałem skafander i wydałem pojedynczą falę sygnału alarmowego. Do dziś nie wiem, dlaczego nie machałem dalej. Czy nie mogłam więcej, czy nie chciałam robić zamieszania, czy myślałam, że już niedługo wszystko będzie dobrze, czy też ufałam, że raz wystarczy?
Po chwili Dave był już obok mnie. Poczułam, jak mocno chwyta, nadmuchuje moje życie...kurtka i energicznie machaj. "Dalej, dalej!" Łódź powoli skręciła w naszą stronę. Zemdlałem.
Sygnał alarmowy
Tymczasem z powrotem na most MaureenAndy bezmyślnie rozmawiał ze kapitanem Mikiem Rowleyem. Nikt się jeszcze nie spodziewał. Nagle: „To sygnał alarmowy!”
"Gdzie?"
Ale Andy już ciągnął go na rufę, przerzucając swoje 17-kamienne cielsko przez poręcz pokładową i opuszczając 2 metry tam, gdzie, jak miał nadzieję, ponton nadal będzie stał!
Kiedy uruchomił nieznany silnik, Roger usiadł obok niego i wkrótce przyspieszyli do miejsca, gdzie Dave podtrzymywał moje nieprzytomne ciało i desperacko krzyczał na mnie, żebym oddychał. Biedny Dave! Przez cały czas był pełen obaw, a teraz zastanawiał się, co zrobił źle, podczas gdy w rzeczywistości zachowywał się znakomicie.
Jakimś sposobem całej trójce udało się zdjąć mój ekwipunek, wnieść mnie na łódź i popłynąć z powrotem Maureen, pozostawiając Dave'a do pływania. Na pokładzie Bob zorganizował wszystkich. Najwyraźniej wciągnięcie mnie po drabinie było sporym wyzwaniem, ale udało się to szybko, używając liny i wszystkich rąk.
W tym momencie przestałem oddychać. Byłam cała sina i wyglądałam całkiem beznadziejnie. Na szczęście po wyłożeniu się na pokład znów zacząłem oddychać, a Bob był w stanie podać mi tlen. Mike skontaktował się przez radio ze Strażą Przybrzeżną. Upłynęło pięć minut.
Walcz o oddech
Kiedy wróciłem, było tak, jakby nie było przerwy. Od razu wiedziałem gdzie jestem. Walka o oddychanie była dokładnie taka sama. Jedyne, co mogłam zrobić, to skoncentrować się na jednym oddechu na raz, nie mogąc oddychać, wiedząc, że muszę, walcząc o nabranie powietrza, dławiąc się, dysząc, na wpół chcąc umrzeć, aby przyspieszyć koniec agonii.
Twarze moich przyjaciół zmieniały się i traciły ostrość. Ktoś trzymał każdą z moich rąk. To bardzo pomogło. Trzymałam się mocno.
Trzymałam się samego życia. Utwierdziłem się w przekonaniu, że nie powinienem się poddawać, ale muszę podjąć wysiłek, aby obrócić się na swoją stronę. Moje próby wprowadzenia się w śpiączkę spowodowały dodatkowe problemy dla moich ratowników. „Helikopter będzie tu za 10 minut”.
Dziesięć minut! Nie wierzyłem, że uda mi się tak długo wytrzymać.
„Nie mogę oddychać”. Uznałem za konieczne powtarzanie im tego, chociaż musiało to być oczywiste. Ale wkrótce okazało się to prawdą. Ciśnienie tlenu spadło zbyt nisko, abym mógł uruchomić zawór dozujący, chociaż butla była nadal pełna w jednej czwartej.
Zwalczyłem maskę. Bob przeklął, gdy pozostali pospieszyli, by wymienić cylinder.
W końcu przybył helikopter. Wróciłem do Maureen od tego czasu i zastanawiał się nad wąskim podejściem między masztami, antenami i drutami. Załoga wykonała świetną robotę, żeby mnie tam odebrać. Przypięli mnie do noszy, takich jak te w instrukcji ratunkowej.
Kiedyś widziałem ofiarę wciąganą do helikoptera i wyglądało to okropnie, aż żołądek się ściskał. Miałem pewne obawy, ale niepotrzebnie. Było dobrze. W ogóle nie czułem, że się poruszam, po prostu helikopter się zbliżał.
Potem zrobiło się ciemno, a ja byłem w środku. Zawsze chciałem polecieć helikopterem. Tutaj spełniło się moje życzenie i nie byłem w stanie się nim cieszyć. Dave został wciągnięty obok mnie i pojechaliśmy do Bovisand. Poczułem się bardzo samotny.
Wkrótce znalazłem się w świetle, a helikopter był coraz dalej. Musieliśmy przybyć. Twarze tłoczyły się na ścianie portu i patrzyły. Strumień powietrza z łopatek wirnika owiał moją twarz i przez kilka błogich sekund miałem dość powietrza, żeby oddychać.
Odcięty suchy skafander
"Cześć!" Doktor Maurice Cross był obok mnie. Udało mi się wydusić z siebie odpowiedź, po czym pobiegliśmy w stronę Centrum Badań nad Chorób Nurkowych (DDRC). Niedługo powinienem czuć się dobrze, kiedy już znalazłem się w puli.
W środku było kilkanaście osób. Tak wiele! Wszystko wyszło specjalnie dla mnie. Szybkie sprawdzenie, skinienie głową i wyciągnięto dwie pary nożyczek. Mój suchy skafander został mi zhakowany. Kolejne badania i usłyszałem mruknięcie „MI” (zawał mięśnia sercowego). "Chrystus! Myślą, że miałem zawał serca.
Duże igły wbiły mi się w żyły obu ramion. Byłem zbyt zmartwiony, żeby się tym przejmować. Następnie Maurice wyjaśnił, że mam trochę płynu w płucach i że dał mi środek moczopędny, aby przenieść płyn do pęcherza. Towarzyszył mi do lokalnego szpitala.
Zanim przyjechała karetka, zastrzyki zaczęły działać. W trakcie podróży jedyne, na co udało mi się odpowiedzieć w ramach inteligentnej rozmowy, to: „Potrzebuję toalety!” Musiałem poczekać, aż dotrzemy do szpitala na basen.
W Casualty czekał na mnie kolejny tłum: tragarze, pielęgniarki, radiolog, lekarze, medycy nurkowi, wszyscy gotowi do pomocy. Posadzili mnie, żebym zrobił prześwietlenie, i spojrzałem na godzinę – 10:7. Tak późno! Do zdarzenia doszło około godziny 30:XNUMX. Udało mi się wytrzymać ponad dwie godziny. Może jednak wcale nie miałem zamiaru umrzeć.
Po chwili mogłem zacząć oddychać przez nos. Moje usta, teraz mogłem je zamknąć, były wyłożone tekturą falistą.
Zdjęcie rentgenowskie potwierdziło rozpoznanie obrzęku płuc. Około 2.5 litra płynu wyciekło z mojego krążenia do płuc. Teraz było już pewne, że nie będę potrzebował ponownej kompresji.
Intensywna opieka
Noc spędziłem na intensywnej terapii. Cały czas, tak jak od początku, byłem na tlenie. Miałem też kroplówkę, cewnik moczowy, monitor pracy serca i pielęgniarkę, która co godzinę sprawdzała moje ciśnienie krwi. Opierałam się na dziesiątkach poduszek i drzemałam niespokojnie. Starzec naprzeciwko ciągle wypadał z łóżka. Następnego ranka wróciłem mniej więcej do normy, po prostu byłem wyczerpany.
W ten piątek miałem obszerne badania lekarskie: EKG, echokardiogram, prześwietlenia rentgenowskie, tomografię serca, badania krwi. Wszyscy byli normalni. Miałem też dziesiątki gości, rozmowy telefoniczne, kartki, prezenty i zapytania od prasy.
Wróciłem do domu w sobotę. Dalsze badania nie wykazały żadnych znaczących nieprawidłowości, które w zadowalający sposób wyjaśniałyby, dlaczego rozwinęła się u mnie ta rzadka choroba.
Wiem, że miałem ogromne szczęście. Było tak wiele ogniw w łańcuchu wydarzeń, które uratowały mi życie. Gdyby nie moje własne doświadczenie, wsparcie kolegi, szybka i skuteczna akcja moich przyjaciół, dostępność zestawu tlenowego i wiedza jak go używać, szybka i sprawna reakcja służb ratowniczych oraz eksperta pomocy lekarskiej, jaką otrzymałem w szpitalach DDRC i Derriford, nie byłoby mnie tu dzisiaj, aby napisać ten artykuł.
Próbowałem podziękować Andy'emu za rolę, jaką odegrał w akcji ratunkowej. Wzruszył ramionami. – Zrobiłbyś to samo dla mnie, prawda? Mam taką nadzieję, Andy, mam taką nadzieję.
Doktor Peter Wilmshurst, który jako pierwszy opisał tę chorobę na początku lat 80., napisał wówczas: Obrzęk płuc wywołany nurkowaniem jest rzadką, ale potencjalnie śmiertelną chorobą, która może wystąpić bez ostrzeżenia. Wydaje się, że nadmierne zwężenie naczyń krwionośnych u niektórych osób powoduje powstanie ciśnienia wstecznego na lewe serce, a co za tym idzie na żyły płucne.
Wysokie ciśnienie w żyłach płucnych wypycha płyn z naczyń włosowatych płuc do pęcherzyków płucnych. Skutki są podobne do utonięcia. Pierwsza pomoc polega na podaniu tlenu.
(Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy w Diver magazyn, październik 1990. Oryginał : Paweł Dart)
Również w Divernet: Jak przetrwać IPO: perspektywa nurka, Nawodnienie jest oczywiście niezbędne – ale oto dlaczego przedawkowanie jest ryzykowne, Sprawa pływaka bez tchu zwiększa świadomość IPO, Czerwone flagi dla osób nurkujących z rurką: jak powstrzymać ciche zgony