Czy któryś z tych korsarzy okłamuje Anglesey? Rico Oldfield przebywał pod jego wodami, próbując się tego dowiedzieć.
NASZA PRACA Stanowisko to wąwóz w kształcie misy na końcu długiego naturalnego uskoku w klifach łupkowych. Długie, równoległe alejki prowadzące pod wodą w stronę klifu pomagają nam w orientacji bez ciągłego odwoływania się do kompasu.
Głęboko w tych alejkach znajdują się pozostałości czegoś, co według nas jest dziobem statku. Odkryliśmy, że tylko jeden rodzaj wykrywacza metalu jest niezawodny pod wodą – najdroższy!
Ale używając metalowych uderzeń jako punktów odniesienia, pracujemy w tych wąwozach i poza nimi, stopniowo usuwając i zbierając fragmenty długo zalegającego konkrecji.
To jest płytkie nurkowanie okolicy, dzięki czemu mamy przynajmniej świadomość, w którą stronę jest góra, niezależnie od perspektywy – co sprawia, że podczas długich czuwań, pracujących w dziurze, czujemy się bardziej jak w domu.
Jedna z przyjemnych rozrywek, która towarzyszy pracochłonności archeologiczny karczowanie jest nieuniknionym otoczeniem.
Z kątów mojego pola widzenia najpierw wyłaniają się małe wargacze i babki, wyczuwające pożywienie w wzburzonym mule.
Zadowolone, że mały narybek nie przyciągnął żadnych ukrytych drapieżników, przybywają duże osobniki, takie jak wargacz zwyczajny i rdzawiec.
Na koniec, niczym złodzieje z cienia, wychodzą kraby w finale ukradkowego żerowania. Żadna praca nie jest nudna pod wodą!
KIEDY POGODA USTALA a woda wokół Anglesey się przejaśnia, łatwo jest zapamiętać, dlaczego po raz pierwszy sprzedano nam nurkowanie.
Wystający w Morzu Irlandzkim i jego szlakach żeglugowych, zawiera mnóstwo wraków, a ponieważ leży pomiędzy Arktyką a strefą borealną, jego różnorodność życie morskie może skutkować niespodziewanymi spotkaniami.
Zarówno dla nurków sportowych, jak i profesjonalistów, element odkrywania jest w tych wodach żywy i ma się dobrze.
Jedna z wielu zaskakujących rzeczy morze nauczyło mnie, że każdy wrak statkuniezależnie od tego, jak bardzo zniszczone przez wieki burz lub splądrowane przez pokolenia nurków sportowych polujących na pamiątki, kryje w sobie pewne tajemnice.
W pobliżu popularnych turystycznych plaż zatoki Treaddur znajduje się wrak statku, który zawsze był nazywany po prostu Wrakiem Armaty lub Kaperem.
Nigdy nie odkryto tam niczego naprawdę wartościowego ani godnego uwagi, ale przynęta w postaci rdzewiejących armat z gałkami ocznymi wśród skał u podnóża klifów sprawiła, że było to popularne płytkie nurkowanie.
Jednym z częstych gości na początku jego kariery nurkowej był Jay Usher. Jay i ja jesteśmy kumplami do nurkowania od 30 lat i chociaż nasz sport dawno temu stał się dla nas zawodem i zabrał nas w odległe miejsca, często zastanawialiśmy się nad niektórymi z tych wczesnych wraków w Wielkiej Brytanii – w tym Privateer.
Wiele lat później przypadkowe badania poprowadziły nas w czasie i na odległość do zaskakującego związku między tym wrakiem a amerykańską wojną o niepodległość.
Dla XVII-wiecznych amerykańskich kolonistów zwycięstwo w tej wojnie było wszystkim. Dla Wielkiej Brytanii najgorszą porażką w bitwie była utrata kolonii, ale dla Amerykanów zwycięstwo oznaczało zdobycie narodu.
Być może dało im to przewagę, która doprowadziła do ostatecznego triumfu, ale wiele aspektów konfliktu nie było na korzyść kolonistów.
Wielka Brytania wzięła znacznie więcej jeńców niż zbuntowane kolonie i przetrzymywała ich w warunkach, które wzbudziły poważne zaniepokojenie jej wroga.
Uważa się, że na brytyjskich statkach więziennych zginęło trzynaście tysięcy Amerykanów, podczas gdy w bitwie zginęło zaledwie 4300.
NAJWAŻNIEJSZE WŚRÓD ZAINTERESOWANYCH OJCÓW CHRZESTNYCH narodu amerykańskiego był Benjamin Franklin.
Franklin, powszechnie pamiętany ze swoich zabawnych eksperymentów z latawcami i błyskawicami, był mimo to wpływowym politykiem.
W obliczu znalezienia odpowiedzi na problem jeńców wojennych wpadł na pomysłowy plan.
Zlecił małej flocie korsarzy, której jednym z celów było schwytanie jak największej liczby angielskich marynarzy, do wykorzystania jako potencjalny barter dla amerykańskich jeńców.
Splot polityki i protokołu miał udaremnić ten cel, ale jego prywatna flota okazała się godnym antagonistą Królewskiej Marynarki Wojennej.
Prawie wszystkie statki floty zostały zbudowane we Francji i eksploatowane we Francji. Pierwszym, który trafił do służby, był Black Prince, slup o długości 60–65 stóp, wyposażony w od 16 do XNUMX dział.
Dołączyła do niego większa Czarna Księżniczka, a Fearnot był ostatnim statkiem, który dołączył do szeregów.
Mówiono, że każdy statek miał pomalowany na czarno kadłub, co nadało małej armadzie sławną nazwę Czarnej Floty Benjamina Franklina.
Polując w ukradkowym trójkącie, to wilcze stado okazało się równie nieuchwytne, co skuteczne w nękaniu Brytyjczyków.
W historii konfliktu raporty Czarnej Floty obejmowały 76 statków wziętych i wykupionych, 16 sprowadzonych, 126 zwolnionych warunkowo, 11 zagubionych lub zatopionych i 11 odzyskanych.
Wszelkie łupy zostały rozdzielone pomiędzy załogę i właścicieli. Jedyną częścią Franklina była radość z powodu politycznego wstydu, jaki jego flota wyrządziła Wielkiej Brytanii.
Załogi korsarzy Franklina nie były odważnymi amerykańskimi patriotami, jakich można by się spodziewać. Franklin korzystał z usług irlandzkich przemytników i piratów, którzy znali nasze wody równie dobrze, jeśli nie lepiej, niż Royal Navy.
Dokumenty wskazują, że około 1780 roku „francuski korsarz” napadł na port Holyhead w Anglesey i dla okupu zatrzymał statki lub samo miasto.
Mówi się, że statek uciekł przed burzą, aby uciec przed Marynarką Wojenną, i zaginął tuż za latarnią morską znaną jako South Stack – w tym samym obszarze, co nasz wrak.
Dalsze badania ujawniły zapisy mówiące o tym, jak amerykański korsarz schwytał dwa statki z pakunkami i przetrzymał je dla okupu w Holyhead.
Przeważająca logika sugeruje, że te dwa zdarzenia są prawdopodobnie takie same.
Linie dat i historie sprawiły, że wrak naszego korsarza stał się przekonującym pretendentem do potencjalnego członka niesławnej Czarnej Floty.
DEEPTREK JEST MIĘDZYNARODOWYM KONSORCJUM zawodowych nurków z Australii, USA i Wielkiej Brytanii.
Jednym z moich kolegów jest nasz główny archeolog morski Jim Sinclair i to Jim, dzięki swojej znajomości historii Ameryki, odkrył to powiązanie.
Było mało prawdopodobne, aby w tym miejscu znajdowało się coś wartościowego, więc nie było zachęty do inwestowania w jakikolwiek projekt badawczy.
Nasz zespół jednak chciał podjąć się wypraw pod hasłem „mity i tajemnice”, aby uratować nie skarby, ale opowieści o przygodach czekających na dnie morskim – i nakręcić o nich filmy dokumentalne.
Uważaliśmy, że obiekt Privateer zasługuje na najwyższe miejsce na długiej liście potencjalnych kandydatów, dlatego trzy lata temu zespół zaczął regularnie spotykać się w Wielkiej Brytanii, aby zbadać to miejsce i przetestować nowy sprzęt.
Miejsce pracy szybko zyskało przydomek „Kocioł”. Przypływ i fale wirowały szaleńczo wokół naturalnego skalistego tygla, często utrudniając nurkowanie, nawet doświadczonym nurkom zawodowym.
Rdzewiejące kule armatnie i zniekształcone żelazo z czasem łączą się z piaskiem i skałami, tworząc konkrecję zwaną przez nurków „crud”.
Rozcięcie tej nieustępliwej warstwy z naukową precyzją wymagało całej naszej wiedzy. Ekstremalne odsłonięcie wraku oznaczało, że większość znalezionych artefaktów była bardzo fragmentaryczna.
Niemniej jednak uwaga, jaką mogliśmy poświęcić tym zniszczonym szczątkom starego statku, pomogła nam zebrać wystarczającą ilość informacji, aby ocenić „Persera” jako prawdziwego pretendenta do amerykańskich powiązań.
Ostateczne powiązanie z Czarną Flotą jeszcze nie zostało ujawnione, ale w zeszłym roku kanał National Geographic dostrzegł w naszych badaniach wystarczająco dużo treści, aby sfilmować nasze operacje nurkowe na potrzeby produkcji telewizyjnej o korsarzach Bena Franklina.
Nasz pierwszy dokument miał swoją premierę w USA w kwietniu.
PRAWDZIWA TOŻSAMOŚĆ STATKU Być może nie zostanie to jeszcze ustalone, ale istnieje przekonująca wskazówka.
Mój stary przyjaciel Ken Berry mieszkał w pobliskim Trefor na półwyspie Lleyn.
Oprócz tego, że był kapitanem łodzi rybackiej i pomocniczą strażą przybrzeżną, przez wiele lat był nurkiem i miał rozległą wiedzę na temat lokalnych wraków.
Ken zawsze nazywał ten wrak nie tylko Kaperem, ale także „Czarnym Kaperem”. Niestety, zmarł, zanim projektowi wyrosły skrzydła, zatem jaka informacja mogła skłonić go do nazwania tego wraku tą nazwą, która umarła wraz z nim.
Nie tylko przyszłe odkrycia kryją się pod falami, ale wiele pozornie dobrze zanurkowanych wraków może nadal kryć tajemnice, które odkryją tylko najbardziej obsesyjni detektywi historyczni.
Właśnie przeczytałem Twój wpis z 2011 r., zaktualizowany w marcu 2024 r., dotyczący nurkowania w Cauldron, niedaleko zatoki Treaddur, na wyspie Anglesey.
Nurkowałem w tym miejscu dawno temu, w 1969 roku, kiedy byłem młodym człowiekiem.
Nazywano go Kocioł i nurkowaliśmy z pontonem.
W tym czasie znajdowało się tam co najmniej 5 dużych dział, częściowo zakopanych w ziemi, a także kule armatnie, gwoździe okrętowe itp.
Cudowne nurkowanie!
W tamtym czasie mogłem potwierdzić, że wrak ten był lokalnie znany jako wrak „Czarnego Statku” lub „Czarnego Kapra”, co potwierdza twoje anegdotyczne dowody.
Wiele lat później powróciłem do tego miejsca i doszedłem do wniosku, że jest to prawdopodobnie miejsce katastrofy statku „Fearnot”, który zaatakował Holyhead, a następnie zniknął w czasie burzy w 1782 roku.
Dysponuję sporą ilością materiałów badawczych, jeśli ktoś jest zainteresowany, a także brązowym gwóźdź, który znalazłem na stronie.
Myślę, że wszystkie armaty zostały zabrane jakiś czas później i teraz ich tam nie ma.
Miło było przeczytać Twój artykuł, teraz gdy jestem już starym dziadkiem.
Wielkie dzięki,
Steve Farrar