Specjalista medycyny hiperbarycznej prawdopodobnie usłyszy zarzuty karne na Malcie w związku ze śmiercią polskiego nurka Krzysztofa Białeckiego, mieszkającego w Wielkiej Brytanii, w lipcu.
Wnioski z dochodzenia w sprawie śmierci zostały przekazane przez Times of Malta, zgodnie z którym konsultantowi grozi kara do czterech lat więzienia i grzywna w wysokości około 10,000 XNUMX funtów, jeśli zostanie uznany za winnego nieumyślnego spowodowania śmierci.
Białecki (48 l.) był jednym z dwóch członków polskiego klubu nurkowego Nurkujący odkrywcy który zmarł 6 lipca. Poszedł pomóc Dominikowi Dubajowi, który wpadł w tarapaty podczas nurkowania na głębokości 65 m Le Polynesien katastrofa. Dubaj rozpoczął niekontrolowane wznoszenie, a obaj mężczyźni wykonali szybkie podejścia i ominęli przystanki bezpieczeństwa, jak donosi on Divernet.
Dubaj został uznany za zmarłego po przywiezieniu do szpitala Mater Dei w pobliżu Valletty. Zdiagnozowano u niego zator gazowy tętnicy mózgowej oraz uraz ciśnieniowy płuc w wyniku wspinaczki.
Według doniesień Białecki, który był przytomny i świadomy, początkowo zdawał się czynić postępy w leczeniu choroby dekompresyjnej (DCI) w komorze hiperbarycznej, lecz później doznał zatrzymania akcji serca i zmarł o godzinie 7.10 tego samego dnia.
Wyniki dochodzenia
Śledztwo sądowe prowadzone przez sędziego Joe Mifsuda wykazało, że podczas samego nurkowania nie doszło do zaniedbań ze strony organizatora, szkoły nurkowania Diveshack Scuba School, centrum nurkowego PADI 5* IDC i Tec Rec w Sliemie, ani ze strony pozostałych pięciu nurków z klubu, którzy podjęli wszelkie stosowne środki w tej sytuacji awaryjnej.
Jednak w szpitalu stwierdzono szereg krytycznych błędów. Nieznany jeszcze konsultant medycyny nurkowej i hiperbarycznej opuścił placówkę na „dłuższy okres” po południu, pozostawiając Białeckiego pod opieką młodszego pracownika, który miał „nadal przechodzić szkolenie, a zatem nie być przygotowanym do radzenia sobie z powikłaniami i podejmowania kluczowych decyzji dotyczących leczenia”.
Uczestnikowi szkolenia polecono utrzymywanie kontaktu telefonicznego z konsultantem i unikanie samodzielnego podejmowania ważnych decyzji.
O 6.20:6.31 Białecki zdjął maskę tlenową i skarżył się na nasilenie bólu brzucha i duszności. Praktykant poinformował konsultanta telefonicznie i poprosił o wezwanie anestezjologa w celu przygotowania się do RKO, ale prośba została odrzucona. Białecki doznał zatrzymania akcji serca o XNUMX:XNUMX, w którym to momencie powiadomiono zespół RKO.
Lekarz wrócił dopiero o 6.42:38, ale stan Białeckiego już wtedy określono jako krytyczny, a pacjent zmarł XNUMX minut później.
W toku dochodzenia ustalono, że konsultant przyznał, iż nie wiedział, na jakiej maksymalnej głębokości pracowali nurkowie, zakładając, że nie przekraczała ona 50 m, co mogło doprowadzić do błędów w zaleconym leczeniu.
Mówi się, że konsultant postawił błędną diagnozę stanu Białeckiego przez telefon, podejrzewając zatrucie tlenem, a nie DCI.
Podczas początkowego leczenia w komorze zawory niskiego ciśnienia nie otwierały się prawidłowo, co powodowało u Białeckiego trudności z oddychaniem. Po rozwiązaniu problemu nie dokonano żadnej rekompensaty za tę upośledzoną fazę leczenia, co spowodowało większe obciążenie azotem we krwi i pogorszenie stanu pacjenta.
Konsultant zalecił wstrzyknięcie Białeckiemu środka uspokajającego Ativanu, mimo że był on dostępny tylko w tabletkach. I chociaż Białeckiemu podano dwie tabletki Ativanu po 1 mg o godz. 5.10:XNUMX, konsultant uważał, że nie podano żadnej tabletki.
Krytyczne momenty
Konsultant został zawieszony w oczekiwaniu na wynik dochodzenia sędziowskiego, które ustaliło, że jego nieobecność w krytycznych momentach i poleganie na stażyście przyczyniły się do śmierci Białeckiego, a leczenie nurka było prowadzone nieprawidłowo, wręcz niedbale.
Śmierć Białeckiego była prawdopodobnie pierwszym od prawie 40 lat przypadkiem zgonu w pełni przytomnego nurka na oddziale hiperbarycznym.
Według gazety konsultant ma 43 lata, ukończył studia z zakresu medycyny nurkowej w RPA i Wielkiej Brytanii i pełni funkcję biegłego w sprawach incydentów nurkowych.
WZROST POPYTU: Jak donosi Ministerstwo Zdrowia, w oddziale hiperbarycznym Mater Dei oraz w drugim oddziale szpitala Gozo General Hospital na Malcie odnotowano wzrost liczby zabiegów wykonywanych przez nurków. Times of Malta. W tym roku Mater Dei udzieliło pomocy 57 nurkom, jak podano w zeszłym tygodniu, przekraczając tym samym roczną średnią 50. Gozo przyjmuje średnio 30 nurków rocznie.
Dr Stephen Muscat, były główny konsultant w Mater Dei, zauważył, że „Malta szybko staje się mekką nurkowania technicznego” i że jest to czynnik zwiększający ryzyko wypadków wśród nurków.
Również w Divernet: KONSULTANT ZWIĄZANY Z KONOPIĄ ZAWIESZONY PO ŚMIERCI NURKA NA MALCIE, OFIARY ŚMIERTELNE NA MALCIE POCHODZIŁY Z NAJWIĘKSZEGO POLSKIEGO KLUBU NURKOWEGO W WIELKIEJ BRYTANII, BRITISH DIVE-PRO PRZYSZŁO NA RATUNEK NA MALCIE, NURK NIE UMRZE, 17 URATOWANO NA WIETRZNYM MIEJSCU NURKOWANIA NA MALCIE