Nurek jaskiniowy Jared Hires, który 3 kwietnia zmarł w norweskim systemie jaskiń Plura podczas nurkowania próbnego, w zeszłym roku doznał niesprowokowanego ataku, narażając go na zwiększone ryzyko wystąpienia kolejnego w ciągu najbliższych 12 miesięcy – choć prawdopodobnie nie był tego świadomy. następstwa tego wcześniejszego zdarzenia medycznego.
Podejmując niezwykle szybkie posunięcie, mające na celu podważenie spekulacji w mediach społecznościowych, organizacja zajmująca się bezpieczeństwem nurkowania Divers Alert Network (DAN) opublikowała wstępną analizę wypadku dotyczącą śmierci Hiresa w ciągu niecałego tygodnia od śmiertelny wypadek, Zgłoszono Divernet 5 kwietnia. Z konkluzji wynika, że przyczyną był wcześniejszy stan zdrowia, a nie sprzęt nurka.
Analiza opiera się na wywiadzie z jednym z grupy trzech nurków, którzy wspólnie weszli do systemu i byli świadkami zdarzenia; wkład ojca Hiresa, Lamara, założyciela firmy Dive-Rite, producenta specjalistycznego sprzętu do nurkowania, której Jared był dyrektorem generalnym; oraz pobranie sterowników rebreatherów z obiegiem zamkniętym wszystkich trzech nurków.
Nurkowie przeprowadzali swoje pierwsze nurkowanie podczas wycieczki do Plury, najpopularniejszego miejsca do nurkowania jaskiniowego w Skandynawii. Godzinne nurkowanie ze sprawdzeniem sprzętu miało na celu przygotowanie do głębszego zejścia następnego dnia.
Mówi się, że cała trójka korzysta ze znanego sprzętu z odpowiednią ochroną termiczną – woda w Plurze nie osiąga temperatury przekraczającej 7°C.
Nagłe zejście
Hires i główny nurek, który występował w charakterze świadka DAN, nurkowali w tym systemie już wcześniej, chociaż dla nurka 2 było to nowość. Cała trójka osiągnęła maksymalną głębokość 34 m i po pół godzinie wypłynęła na powierzchnię w połowie drogi, zwanej Komnatą Ślubów. .
Po dwóch minutach kontroli ruszyli z powrotem w dół, ponownie z Hiresem na tyłach. Nurkowanie przebiegło spokojnie, aż po 16 minutach dziennik Hiresa ujawnił, że nagle zszedł z 4 m na głębokość 25 m w niecałe 20 sekund.
W tym momencie świadek zwrócił się, aby pomóc nurkowi 2, któremu zepsuło się główne światło i który uruchamiał rezerwowe. Kiedy ci dwaj zamienili się miejscami, zobaczyli, jak światło Hiresa porusza się chaotycznie i usłyszeli jego krzyk, „potencjalnie próbujący wyrazić problem”.
Świadek dotarł do Hiresa i zastał go już w tzw. „pełnych drgawkach toniczno-klonicznych”. „Tonic” oznacza sztywnienie, podczas gdy „kloniczny” oznacza drgające lub szarpiące fazy aktywności mięśni.
Pętla rebreathera Hiresa znajdowała się poza jego ustami, ale była zamknięta, co sugerowało, że próbował wyskoczyć, ale nie był w stanie uzyskać regulator do ust, zanim nastąpił napad.
Świadek bezskutecznie próbował zabezpieczyć drogi oddechowe Hiresa, po czym zaczął go, wciąż konwulsyjnego, płynąć do wyjścia na odległość około 250 m, co wymagało kilku zmian głębokości.
Napady ustały po około trzech minutach, ale gdy świadek ponownie próbował uzyskać regulator do ust Hiresa, jego szczęka nie mogła się rozluźnić. Nurek 2 popłynął naprzód, aby wezwać pomoc, a czwarty nurek spotkał się z pozostałymi w pobliżu wyjścia, aby udzielić pomocy. Nurkowie wypłynęli na powierzchnię 17 minut po wystąpieniu konwulsji.
Natychmiast rozpoczęto resuscytację krążeniowo-oddechową, a w ciągu kilku minut od wypłynięcia na powierzchnię podano tlen i defibrylator. Akcja reanimacyjna prowadzona przez zespół ratownictwa medycznego oraz przybyłe na miejsce karetkę pogotowia i helikopter trwała prawie dwie godziny, ale zakończyła się niepowodzeniem.
Infekcja wirusowa
DAN dowiedziała się, że Hires po raz pierwszy w zeszłym roku doznał niesprowokowanego napadu drgawkowego i że w rodzinie występowały bardzo rzadkie, medycznie niewyjaśnione napady padaczkowe, związane z nadmiernym wysiłkiem, stresem i odwodnieniem.
Zatrudnieni twierdzili, że w noc poprzedzającą nurkowanie dobrze spali i nie odczuwali zmęczenia spowodowanego zmianą strefy czasowej. Jednakże w poprzednim tygodniu wykazywał objawy grypopodobne infekcji wirusowej, w tym problemy żołądkowo-jelitowe.
DAN przypuszczał, że mogło to mieć wpływ na potencjalnie istniejącą nierównowagę elektrolitową i odwodnienie po lotach Hiresa z USA.
Chociaż objawy są podobne, DAN twierdzi, że dzienniki nurkowe Hiresa nie potwierdzają teorii, że toksyczność tlenu w ośrodkowym układzie nerwowym (OUN) mogła spowodować napad. „W żadnym momencie przed wydarzeniem poziom tlenu ani odczyty komórek nie wzrosły znacząco” – podaje.
Ciśnienie parcjalne tlenu rzeczywiście przekroczyło górną wartość zadaną wynoszącą 1.2, ale tylko na krótko, osiągając wartość 1.3 na mniej niż minutę. PO2 zmiany widoczne dopiero po zdarzeniu można łatwo wytłumaczyć tym, że elektromagnes nadal działa oraz wysiłkami świadka polegającymi na odpowietrzeniu i napompowaniu sprzętu w celu opuszczenia jaskini, mówi DAN.
Uważa się, że Hires wyczuł początek napadu padaczkowego, co oznacza, że jego przyczyną są raczej choroby współistniejące niż stan wywołany tlenem.
DAN twierdzi, że takim napadom rzadko towarzyszą znaki ostrzegawcze lub „aura”, a zdarzenie medyczne byłoby bardziej spójne z czasem trwania i jakością napadu, który, jak widzieliśmy, „najlepiej można opisać jako Grand Mal, a nie toksyczność tlenową”. .
Niesprowokowane napady mogą wystąpić nagle w każdym wieku. Ostatnie badania wykazały, że prawdopodobieństwo nawrotu choroby w ciągu pierwszych 6–12 miesięcy u danej osoby wynosi 25–41%.
Tragiczny wypadek
„Dochodzimy do wniosku, że ten tragiczny wypadek był spowodowany zdarzeniem medycznym i predyspozycjami nurka oraz że ani awaria sprzętu, ani błąd w interakcji człowiek-maszyna nie są odpowiedzialne za wynik”, mówi DAN.
„Nurek prawdopodobnie nie był świadomy konsekwencji, jakie może mieć niesprowokowany napad padaczkowy po raz pierwszy. Zespół nurkowy zrobił wszystko, co w ludzkiej mocy w tym trudnym środowisku, aby uratować nurka.
„Podsumowując, uważamy, że ważne jest edukowanie społeczności nurkowej na temat problemów medycznych i fizjologicznych, które choć łatwe do opanowania na powierzchni, mogą okazać się śmiertelne pod wodą, zwłaszcza w ekstremalnych warunkach”.
DAN twierdzi, że nadal gromadzi informacje, które pomogą zrozumieć wydarzenia, które doprowadziły do śmierci i potencjalnie ją spowodowały.
Również w Divernet: Nurek jaskiniowy Jared Hires umiera w norweskiej Plurze