ART NUREK
Jedną nogą w świecie nurkowania, a drugą w świecie sztuki, Jason deCaires Taylor wypracował sobie wyjątkową pozycję, ale kim jest człowiek stojący za słynnymi obecnie podwodnymi rzeźbami? STEVE WEINMAN rozmawia z nim
Przeczytaj także: Ocean Sentinels tworzą nowy szlak nurkowy GBR
Jeszcze na początku lat 1990. Jason deCaires Taylor był nastoletnim artystą graffiti, eksplorującym opuszczone miejsca w okolicach Canterbury w hrabstwie Kent i zostawiającym swoją plakietkę na publicznych murach i w pociągach.
Czy kiedykolwiek wpadał w kłopoty? „Kilka razy tak” – zgadza się, ale nie rozwija tematu.
Przeczytaj także: Rzeźba dla rzeki Kent – wkrótce odbędzie się losowanie nurków z Grenady
Obecnie zostawia swój podpis w miejscach dostępnych wyłącznie dla płetwonurków i snorkelerów, w postaci około 800 rzeźb będących znakami rozpoznawczymi, które uczyniły go najsłynniejszym na świecie podwodnym artystą. I od czasu do czasu wpada w tarapaty…
Rzeźbiarz pochodzi z artystycznej rodziny, zwłaszcza ze strony matki z Gujany – mówi. Jego ojciec pochodził z Birmingham i oboje rodzice uczyli języka angielskiego jako języka obcego, co dla młodego Jasona, urodzonego w 1974 roku, oznaczało częste podróże międzynarodowe.
Przeczytaj także: Wiadomość nurka-rzeźbiarza do przedsiębiorstw wodociągowych
Mieszkając w Malezji w latach 1980. odkrył radość płynącą z snorkelingu, umacniając swoją miłość do morza w Tajlandii. „Pojechaliśmy na Koh Samui, kiedy mieszkało tam zaledwie 100 osób, i na inne tajskie wyspy, które były niezamieszkane, jak w filmie Plaża.
Dzięki temu już od najmłodszych lat mogłem obserwować niesamowite życie morskie. Nie jestem pewien, czy wiele z tego nadal tam jest, ale było całkiem fantastycznie.
Czas spędzony na Karaibach zwróci się później, gdy jego pierwsza instalacja pojawi się na Grenadzie. Wrażenie zrobiły także południowe wybrzeża Hiszpanii.
Uczęszczał jednak do szkoły średniej w Anglii, a podczas studiów w Camberwell College of Arts w Londynie zaczął nurkować trening z centrum nurkowym.
„Nie wykonałem tutaj tysięcy nurkowań, ale nurkowałem w Szkocji oraz w kilku mętnych jeziorach i kamieniołomach” – mówi.
Zawsze pociągała go sztuka publiczna, większość jego prac dyplomowych dotyczyła tworzenia rzeźb dla środowisk miejskich.
„Niektóre moje prace figuratywne umieściłem w tymczasowych instalacjach na Trafalgar Square i Regent’s Park oraz wzdłuż Tamizy. Pomyślałem, że wspaniale byłoby zrobić instalację podwodną, ale w tamtych czasach nie było to wykonalne.
Jason ukończył studia w 1998 r., przysięgając sobie, że „nie będzie zarabiał na życie sztuką” – obietnica, która dziś go śmieszy.
„Moim nadrzędnym celem było znalezienie zawodu, który pozwoliłby mi swobodnie tworzyć, co chcę, ale nie w jakimkolwiek środowisku komercyjnym.
„Jestem trochę osobą czynną, więc muszę mieć plan, a nie podobała mi się niepewność związana z pracą całkowicie niezależną.
„I widziałem, jak wielu współczesnych poszło na kompromis w swoich pomysłach, przez co ostatecznie i tak nie byli naprawdę wolni jako artyści. Poszedłem więc szukać wielu innych zawodów.
Pomógł w budowie Millennium Dome, co wymagało pewnych prac z powietrza, został fotografem paparazzi, pracował przy scenografii i utrzymywał bary w całym Londynie.
„Wtedy zdecydowałem, że może mógłbym zrobić karierę poprzez nurkowanie i zajmować się tą sztuką na boku. Pojechałem więc do Australii i spędziłem rok na Wielkiej Rafie Koralowej jako mistrz nurkowania, a potem nurkowanie instruktor".
Następną myślą Jasona było to „byłoby naprawdę miło mieć własne centrum nurkowe!” Rozglądał się po całym świecie za nieruchomościami na sprzedaż, odwiedzając wiele z nich, i jakieś trzy lata później nadal szukał.
„Skończyło się na jednym w Grenadzie o nazwie ScubaTech. Zdałem sobie sprawę, że nurkowanie biznesowe może być dość trudne, ale z tyłu głowy miałem pomysł, że gdybym był właścicielem centrum, mógłbym zbudować podwodny park jako coś w rodzaju zakątka”.
Nie kupił ScubaTech, ale i tak zdecydował się zbudować swój park nurkowy. „Tak to się wszystko zaczęło i od tamtej pory jestem coraz bardziej zajęty”.
Zawsze zakładałem, że Jason w jakiś sposób zapewnił sobie prowizję za swoją inauguracyjną instalację w Grenadzie, ale tak się nie stało. „Poszedłem do rządu Grenady i powiedziałem, że taki jest mój plan, ale sam go sfinansuję” – mówi.
„Sprzedałem dom w Wielkiej Brytanii, tak jak planowałem kupić centrum nurkowe, i pomyślałem, że dam sobie na to rok”.
Uzbrojony w niezbędne pozwolenia, konsultował się z innymi centrami nurkowymi na wyspie w sprawie lokalizacji i otrzymał od nich wsparcie – ale cała inwestycja była jego.
„To było bardzo eksperymentalne. Wypróbowywałem nowe techniki, ponieważ sam się finansowałem, więc nie miałem kolosalnego budżetu na gigantyczne barki, dźwigi i tak dalej.
„Więc wykonałem wiele prac, używając mniejszych elementów, które można było zbudować pod wodą”.
Niedawno nurkowałem w Parku Rzeźb Grenady, ciesząc się stopniowym przejściem od rafy do parku, poziomem kolonizacji, a nawet zniszczeniami spowodowanymi przez burzę, dzięki czemu poczułem się częścią naturalnej sceny.
„Obszar jest dość płytki i jest to dziwne miejsce, ponieważ zdarzają się okresy, gdy wiatr zmienia kierunek i wpływa do niego dość duże morze.
„Przez lata uległ zniszczeniu, a ponieważ nikt inny go nie sfinansował, nikt nie był za to odpowiedzialny. Było wiele konfliktów co do tego, kto się nim opiekuje i zbiera na to fundusze.
„Bardzo lubię ten park, bo tam zaczynałem, a życie w morzu było fantastyczne, ale wymagało to też dużej nauki, jeśli chodzi o budowanie rzeźb i zarządzanie nimi”.
Entuzjazm Jasona dla fotografia podwodna opracowany podczas budowy parku Grenada.
„Szybko zdałem sobie sprawę, że dokumentowanie pracy jest kluczowe, więc podjąłem kolejną dość trudną naukę i zainwestowałem w dobry sprzęt fotograficzny. To istotna część mojej pracy. Nawet teraz stale udoskonalam swój sprzęt i wypróbowuję nowe techniki.
„Widziałem miliony świetnych zdjęć podwodnych, więc kiedy teraz widzę życie morskie, bardziej wolę je oglądać niż patrzeć przez obiektyw – ale zawsze chętnie robię zdjęcia moich rzeźb, na których widać życie morskie”.
Park Rzeźby w Grenadzie był szeroko nagłośniony, ale nie spowodował zalewu pracy. Po powrocie do Anglii Taylor podjął się kilku mniejszych zleceń.
„Byłem wtedy dość naiwny. Dostałem wiele połowicznych ofert i nigdy do końca nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele projektów kończy się fiaskiem, ponieważ ludzie nie traktują ich naprawdę poważnie.
„Dlatego podjąłem kilka rzeczy, których z perspektywy czasu bym nie zrobił”.
Potem przyszła oferta od rządu meksykańskiego. „To był pierwszy raz, kiedy dostałem zlecenie i wynagrodzenie za wykonanie tej pracy” – mówi Jason. Gdyby to było takie proste.
„Przeprowadziliśmy ankiety, złożyliśmy wnioski o dotacje rządowe i po zebraniu 200,000 XNUMX dolarów na rozpoczęcie prac spotkałem się na konferencji biznesowej z gubernatorem stanu.
„Po naszej prezentacji gubernator powiedział: «To niesamowite, to projekt, którego potrzebuje ten region. Zamierzam podwoić budżet i dać wam kolejne 200,000 XNUMX dolarów!»
„Pomyślałem: fantastycznie, wtedy oczywiście podwoję ilość pracy, którą wykonuję, i będziemy mogli uczynić ją naprawdę ambitną. Wszyscy klaskali i nastąpiła wielka wiadomość w mediach.
„Rok później gubernator zażądał funduszy od rządu centralnego, ukradł je i przeznaczył na swoją kampanię wyborczą.
„Dwa lata później siedział w więzieniu za bycie narkotykiem”.
Jason ubiegał się o inne granty i zdobył sponsoring korporacyjny, ale planowanie na przyszłość nadal było trudne. „Był to także duży skok wiary dla rządu, ale ostatecznie bardzo im zależało, aby po prostu wrzucić go do wody i zobaczyć, jak to działa”.
Sojusznik w dyrektorze morskiego obszaru chronionego okazał się nieoceniony: „Gdybym poszedł o własnych siłach, na 100% nigdy by do tego nie doszło, ale im bardziej angażuję się w projekty, tym więcej jest polityki”.
Ostateczny rezultat wszystkich tych manewrów, czyli Podwodne Muzeum MUSA, ugruntował reputację Jasona.
„Wywołało to ogromny odzew w mediach, wszyscy go słuchali, a rząd bardzo zainteresował się dalszymi działaniami. Potem zacząłem otrzymywać sporo ofert z innych miejsc.
Po jednorazowym projekcie podwodnej rzeźby fortepianu dla iluzjonisty Davida Copperfielda na jego wyspie na Bahamach Jason skupił się na środkowym Atlantyku, na Wyspach Kanaryjskich.
„Więc przeniosłem moją rodzinę, psy i całą operację do Lanzarote na następne pięć lat. Znowu trudno było zacząć – znowu korzystaliśmy z dotacji rządowych, a ilekroć współpracujesz z rządem, zostajesz wciągnięty w politykę, niezależnie od tego, jak bardzo się starasz.
„Partia opozycyjna bardzo chętnie krytykowała Muzeum Atlantyckie. Uważała, że będzie to dobry sposób na wyrządzenie szkody rządowi, posługując się starym argumentem, że powinien inwestować w drogi i szpitale”. Ale projekt poszedł do przodu.
Najlepszy przykład złapania Jasona w wirze politycznym, który miał miejsce w zeszłym roku na Malediwach.
„To był prywatny ośrodek z prywatnymi funduszami i potrzebowaliśmy jedynie zgody rządu. Zrobiliśmy więc prezentacje, omówiliśmy to, a oni przyszli i obejrzeli rzeźby, wszystko w porządku.
„Ale potem prezydent przegrywał w sondażach przed wyborami i desperacko potrzebował większej liczby głosów. Uważał, że broniąc islamu może zyskać więcej głosów religijnych, więc wysłał po prostu armię i wielu dziennikarzy.
„To było bardzo głupie zachowanie. Zdjęcia przedstawiające wojsko niszczące rzeźby matki z dzieckiem były prawdopodobnie ostatnią rzeczą, jakiej chciał Malediwski Urząd Turystyki, co wywołało ogromne zdenerwowanie innych dużych hoteli, które tam zainwestowały.
„Ale prezydent stracił władzę trzy dni później, został wyrzucony i wygnany”.
Jednak bezmyślne zniszczenie bolało. „To był naprawdę trudny projekt, związany z logistyką pracy na atolu na środku Oceanu Indyjskiego. Każde wyzwanie, przed którym stanęliśmy, było naprawdę trudne do rozwiązania, a Screwfix nie zapewnia tak daleko.
„Ludzie bardzo łatwo wykorzystują twoją sztukę do forsowania swoich celów. Może to być trudne, ale nigdy nie jest nudne, to pewne.
Jason ma obecnie podstawowy zespół składający się z około siedmiu osób, które podróżują z nim po całym świecie w celu prowadzenia różnych projektów, a w zależności od skali pracy zatrudniani są lokalni ludzie.
„Zmienia się to także teraz, gdy znikają rzeźby cyfrowy," on mówi. „Istnieją nowe techniki, dzięki którym wysyłasz swój projekt do firmy, która może go wyfrezować z bloku dowolnego materiału”.
Obecnie Jason koncentruje się na Wielkiej Rafie Koralowej w Australii i MOUA, jego Muzeum Sztuki Podwodnej. „To ekscytujący projekt, który powstawał przez prawie trzy lata, odkąd wyszedłem, aby zaprezentować projekty.
„Zakładaliśmy spółki, staraliśmy się o pozwolenia, organizowaliśmy pracę. Chciałem się upewnić, że w Australii działa podmiot, który będzie nadzorował jego wdrażanie, ale także jego przyszłość.
„To trochę jak zatoczenie pełnego koła, ponieważ zacząłem nurkować instruktor w Australii i prawdopodobnie tam nurkowałem przez większość czasu – każdego dnia, kiedy pracowałem na łodziach ratunkowych”.
A Wielka Brytania musi być zdesperowana dla jakiejś optymistycznej reklamy. Wkrótce po tym wywiadzie władze parku morskiego obniżyły długoterminową perspektywę ekosystemu z „słabej” do „bardzo złej”.
„To trudne, ponieważ oczywiście niektóre rafy na północy zostały mocno wyblakłe i zniszczone, ale dwie trzecie rafy jest nadal nieskazitelne i niesamowite” – mówi Jason.
Wyrażam to zdziwienie, biorąc pod uwagę najnowsze doniesienia naukowe. „To wciąż zapewnia niesamowite nurkowanie i snorkeling, dlatego bardzo chcą przekazać, że nie dotyczy to każdego obszaru” – mówi. „Z pewnością tam, gdzie pracowałem, w Townsville, rafy są niesamowite i naprawdę zdrowe”.
W grudniu w pobliżu Townsville odsłonięto zmieniający kolor element wierzchni Jasona Ocean Siren, po którym następuje pierwsza z serii prac na samej rafie – ogromna szklarnia koralowa z otaczającymi ją ogrodami.
„Wszystko dzieje się na czas i bardzo miło jest pracować w Australii, ponieważ są tak zorganizowani i profesjonalni – prawie odwrotnie niż w niektórych miejscach, w których pracowałem” – mówi Jason.
„Posiada całą infrastrukturę i komponenty, a w zakresie badań morskich ma Uniwersytet Jamesa Cooka, prawdopodobnie jedną z wiodących instytucji naukowych, oraz Australijski Instytut Nauk o Morzu (AIMS). Dlatego w Townsville jest wielu biologów morskich i wspaniale jest z nimi pracować”.
Ocean Siren o wysokości 4.4 m to nowość. „To dość skomplikowany element wykonany z żywicy szklanej, a w środku znajdą się setki diod LED na matrycy połączonej z wyświetlaczem słonecznym.
„AIMS posiada szereg rejestratorów temperatury od północy Wielkiej Brytanii aż po obszar Rockhampton, dzięki czemu możemy śledzić i zestawiać wszystkie dane dotyczące życia, a następnie wprowadzać je do serii programów oświetleniowych w rzeźbie, dzięki czemu zmienia ona kolor w zależności od jak wysokie są temperatury.
„Eksperymentujemy z różnymi cyklami i zastanawiamy się także nad pokazywaniem temperatur z miejsc na całym świecie.
„Wszystko to dzieje się dzięki sygnałowi 4G z brzegu – w teorii!”
Trzeci etap projektu może okazać się najtrudniejszym – Palm Island. „W ciągu ostatnich 200 lat przesiedlono tam różne społeczności tubylcze, a miejsce to zostało uznane za jedno z najbardziej brutalnych miejsc na świecie.
„Ubóstwo i bezrobocie są bardzo wysokie, dla mieszkańców nie ma zbyt wielu przyszłości i nie ma zbyt wielu turystów, ale to bardzo piękna wyspa, a niektóre jej rafy są oszałamiające.
„Mamy nadzieję zbudować szereg prac wzdłuż linii brzegowej i w wodzie, mając nadzieję na stworzenie gospodarki dla wyspy i zatrudnienie dla miejscowej ludności, która będzie pełnić rolę przewodników i produkować aborygeńskie artefakty na sprzedaż”.
Fundusze zostały zabezpieczone od rządu centralnego, mówi Jason, ale dalsze kroki są delikatne.
„Ponieważ ma tak burzliwą historię, należy zachować ostrożność, zwłaszcza w przypadku jakichkolwiek podejrzeń, że biały Anglik podchodzi i sprawia wrażenie dyktującego warunki.
„To musi być wspólny wysiłek polegający na podjęciu decyzji, jaką formę przybiorą prace, dokąd zmierzają, jak głęboko itp.” Zakończenie inwestycji ma nastąpić w sierpniu przyszłego roku.
W międzyczasie Jason pracuje nad kolejnym „muzeum”, tym razem w Aya Napa na Cyprze. „To podwodny las, w którym rośnie około 200 drzew, mieszanka rzeźbionych drzew i pływających wodorostów, tworząca dość gęstą matrycę struktur z rzeźbami pomiędzy nimi.
„Będzie wycieczka z przewodnikiem po tym lesie. Codziennie mamy prawie 30 m widoczności, więc jest to miłe miejsce do pracy.
Zastanawiam się, czy Jason Czy kiedykolwiek martwiłeś się, że narody zaczną postrzegać sztuczne rafy lub instalacje takie jak jego jako substytut ochrony naturalnych raf?
„Nie tyle ochrona, ale obawiam się, że ludzie zaczną iść na skróty budując sztuczne rafy. Prawidłowe wykonanie tej czynności jest kosztownym przedsięwzięciem i dość trudnym, ponieważ wymaga wielu prac inżynieryjnych i przeglądów morskich w celu oczyszczenia i zapewnienia bezpieczeństwa.
„Martwię się, że ludzie postrzegają to jako łatwą wymówkę do wrzucania rzeczy do morza.
„Brzmi to okropnie, ale nie jestem największym zwolennikiem sztucznych raf. Zajmują tak małą powierzchnię i nie sądzę, że rozwiązują wiele problemów, z którymi borykają się nasze morza. Korzyści z nich dostrzegam bardziej w odciąganiu użytkowników wody od obszarów wrażliwych i podnoszeniu kwestii.
„Nie mówimy o tym, co robimy w Australii jako o sztucznej rafie. GBR jest największą rafą na świecie i z pewnością nie potrzebuje już większej powierzchni. Dużo bardziej chodzi o opowiadanie o tym historii, angażowanie dzieci w programy ochrony przyrody i wykorzystywanie tego jako sposobu
źródłem edukacji lub platformy naukowej oraz sposobem na zaangażowanie ludzi”.
A co z niektórymi naśladowcami instalacji rzeźbiarskich na całym świecie – czy kiedykolwiek przeszkadzała mu ich estetyka, czy po prostu myślał, że im więcej, tym lepiej?
„Wydaje się, że wiele osób uważa, że skoro umieści się coś pod wodą, każdy może to zrobić, ale podobnie jak w przypadku rzeźb publicznych dla miast, potrzebny jest proces konsultacji i pewnego rodzaju kuratorstwo. Minimalnym wymaganiem jest znajomość przeszłości artysty. Więc tak, martwię się!”
Pytam, czy uważa, że jego twórczość cieszy się uznaniem, na jakie zasługuje, jako sztuka. "Nie wiem. Dobrze, że dotyka tak wielu różnych dziedzin, nie tylko sztuki, czy ochrony przyrody czy turystyki – nie da się tego łatwo zaszufladkować.
„Nie czuję, że jestem całkowicie w społeczności nurkowej czy artystycznej, ale gdzieś pomiędzy, i czuję, że to dezorientuje wiele osób. Myślę, że wiele osób w świecie sztuki wciąż nie jest pewnych.”
Czy jego praca jest opłacalna? „Nie jestem w drodze, jak bywałem przez większość czasu. Nigdy nie wiesz, gdzie będziesz za dwa, trzy lata, ale tak, osiągam zysk. Ale nie mogę jeszcze przejść na emeryturę!”
Jednak, jak twierdzi, „trochę się zmienia”. „Wielu artystów ulega stereotypom i po prostu powtarza to, co zrobili wcześniej – tego oczekuje publiczność. Nie jestem pewien, czy muszę dalej robić rzeczy na dużą skalę – możesz opowiedzieć bardzo mocną historię za pomocą pojedynczego fragmentu lub kilku fragmentów.
Mniejsze prywatne zamówienia, takie jak fortepian Copperfielda czy jego najnowszy Atlas Oceaniczny na Bahamach (aczkolwiek największa na świecie pojedyncza podwodna rzeźba!) wydają się przyciągać coraz większą uwagę, a projekt w Norwegii przyniósł mu pewne pocieszenie po epizodzie na Malediwach.
„Był w mrocznej marinie w lodowato zimnym fiordzie i nie można było spodziewać się, że będzie w nim dużo życia.
„Ale umieściliśmy rzeźby, wróciliśmy rok później i były one znacznie bardziej zaawansowane niż jakiekolwiek prace, które wykonałem w obszarach tropikalnych, całkowicie otoczone osłonicami, na których rosły tysiące małży i krewetek”.
Mówi, że coraz bardziej skłania się ku tworzeniu „dzieł o charakterze aktywizmu, z mocniejszym przekazem i potępianiem paliw kopalnych i innych czynników powodujących zmiany klimatyczne”. Już wkrótce wypatrujcie jednego z takich pływów w londyńskiej Tamizie.
Mówi się także o instalacji nawiązującej do wraku statku na Cyprze – który to mógłby być? – i tajny interaktywny projekt na Bliskim Wschodzie.
Przeczytaj także: Starożytny port to nowa atrakcja na Cyprze
Ponieważ jest to żywa sztuka, Jason najwyraźniej czerpie wielką przyjemność z ponownego odwiedzania swoich poprzednich prac, sprawdzania, jak się rozwijają i uchwycenia nowych obrazów.
Niedawno wrócił do Grenady i wkrótce wybierał się na Wyspy Kanaryjskie.
„To część, którą kocham. Jestem naprawdę sfrustrowany, gdy widzę, jak inni ludzie fotografują moje rzeczy na Instagramie i myślę: to wygląda niesamowicie – muszę tam wrócić!”