Nurek jaskiniowy, któremu zabrakło powietrza w zalanej jaskini na śródziemnomorskiej wyspie Majorka, przeżył 60 godzin w komorze powietrznej o obniżonej zawartości tlenu.
Xisco Gracia (54 l.), ekspert jaskiniowy, który nurkuje w jaskiniach od 23 lat, w sobotę 15 kwietnia badał topografię systemu jaskiń Pirata-Pont-Piqueta w Manacor.
Przeczytaj także: Śmierć hiszpańskiego nurka jaskiniowego skłania do apeli o przeprowadzenie kontroli
On i jego kumpel Guillem Mascaro znajdowali się na głębokości 40 m i około 900 m w głąb systemu, gdy ich zapasy powietrza wyczerpały się podczas próby zlokalizowania złamanej prowadnicy.
Obaj zgodzili się, że Mascaro powinien wrócić po pomoc. Pozostawiając Gracię w komorze o wymiarach około 100 na 40 m i zabierając pozostałe butle z powietrzem, Mascaro zdołał znaleźć wyjście i podnieść alarm.
Jednak dotarcie do uwięzionego nurka zajęło ratownikom około północy w poniedziałek, a dotarcie do uwięzionego nurka utrudniało mętna woda.
Gracia powiedziała później prasie, że oddychanie powietrzem o tak dużej zawartości dwutlenku węgla spowodowało, że podczas 60-godzinnej męki miał halucynacje. Czasami wyobrażał sobie, że widzi światła ratowników i popadał w przygnębienie, gdy nikt nie przychodził.
Tracąc poczucie czasu, pomyślał, że był uwięziony przez pięć dni, i założył, że Mascaro nie wydostał się na zewnątrz, aby podnieść alarm.
Przez większość czasu Gracia przebywał w ciemności, próbując oszczędzać baterie swoich trzech pochodni, ale udało mu się pić ze słodkiego basenu znajdującego się w komorze.
Ratownicy w końcu dotarli do komory i wyprowadzono Gracię.
Według doniesień, przetrzymywany w szpitalu przez noc, nie odniósł żadnych obrażeń, poza łagodną hipotermią.
Ratownicy uznali, że nurkowie postępowali zgodnie z właściwym tokiem działań. Dzielenie się powietrzem w celu wspólnego wyjścia „byłoby samobójstwem i oboje zginęliby” – powiedział prasie Enrique Ballesteros z hiszpańskiej grupy zadaniowej ds. działań podwodnych.
Ten raport jest nieco mylący. Jako nurek jaskiniowy (okazjonalnie na wodach otwartych) jest to dla mnie jasne. Ale dla innych może nie być jasne.
To mogła być ich głębia, kiedy... zauważyłem problem z dopływem powietrza (awaria butli? nieszczelność pierwszego stopnia?), ale na pewno powróciły do wewnętrznej powierzchni powietrza.
Zatem komora, w której się znajdował, znajdowała się „na stałe” nad poziomem wody. Rzeczywiście, prawdopodobnie wystarczająco duża, aby wyjść z wody, co znacznie złagodziłoby problemy termiczne. 60 godzin w wodzie, nawet w skutecznym suchym skafandrze, byłoby poważnym wyzwaniem bez żadnych dodatkowych dodatków.
Niewielki zakres pływów na Morzu Śródziemnym ma w tym kontekście znaczenie. Prawie wszędzie indziej pływy poważnie skomplikowałyby sprawy.
Mam nadzieję, że to wyjaśnia sprawę.