KARAIBÓW NURK
Dekoracyjnym znakiem rozpoznawczym miejsc nurkowych na St. Lucia są gąbki – zanurz się w tych malowniczych rafach i przygotuj się na bogaty kawałek karaibskiego życia morskiego. STEVE WEINMAN wykorzystuje swój pobyt maksymalnie, a rozdrażniony żółw dodaje humoru
Żółw szylkretowy wyglądał na zaskoczonego. Przed nim znajdował się coś, co wyglądało na nieszkodliwy kawałek gąbki z przyczepionymi do niego krasnorostami – gruz, którego nurek nawet nie zauważyłby, ale było w nim coś, co fascynowało tego żółwia, a może nawet uczyniło go wyzwaniem.
Obserwowałem flądrę pawia, kiedy przewodnik nurkowy Dave wskazał na tył żółwia w pewnej odległości.
Na nurkowaniu byliśmy tylko we dwoje, na głębokości 24 m i nie było tam nic szczególnego.
Podobnie jak w takich okolicznościach, zachowałem się, jakbym nie widział żółwia, i ruszyłem dyskretnie pod kątem, mając nadzieję, że udam się ukradkiem w stronę jego czoła, a następnie nonszalancko się zbliżę.
Kiedy okrążyłem go i usadowiłem się kilka stóp od niego, tuż nad piaskiem, zdałem sobie sprawę, że otrzymałem największy dar, na jaki może liczyć nurek, zbliżając się do zwykle płochliwego życia morskiego – zaabsorbowanie.
Ten żółw nie mógł mniej się o mnie troszczyć. Szturchał gruz dziobem i machał płetwami. To wzniosło małe chmury piasku i
na pomoc przybył oddany zespół wargaczy niebieskogłowych i żółtogłowych.
Gdy ryba rzuciła się na zabawkę żółwia, czy to dlatego, że zawierała coś atrakcyjnego, czy po prostu dlatego, że żółw tak bardzo jej pragnął, wydawało się, że żółw to rozwścieczył. Przysięgam, że w pewnym momencie podniósł głowę i wzniósł oczy ku niebu.
Potem wykorzenił rzecz i odleciał jak skrzydłowy w szalonym biegu, popychając ją po piasku w moją stronę. Czy chciał to zjeść, zatrzymać czy dręczyć?
Trwałem w oczarowaniu przez jakiś czas, aż w końcu udało mi się oderwać. Byłoby wiele innych rzeczy do zobaczenia; zwykle były na St. Lucia.
Dołączyłem do Dave'a i oglądając się za siebie, zobaczyłem, że żółw i wargacz nadal toczyli pochmurną sprzeczkę.
Miejscem do nurkowania była Devil’s Hole i cieszyłem się, że ruszyłem dalej, w przeciwnym razie mógłbym przegapić dużego konika morskiego na czerwonym żerdzie, który okazał się równie przyjemnie obojętny na moją obecność jak żółw.
Niezapomniane chwile z niezapomnianej podróży. Odwiedziłem tę karaibską wyspę kilka lat wcześniej i zapamiętałem ją ze względu na żółwie i łagodny charakter nurkowań.
Tym razem byłem tu w październiku, ryzykując przed sezonem pogodę, ale cieszyłem się, że tym razem prądy wydawały się silniejsze, co ułatwiło przyjemne nurkowanie w dryfie.
Zatrzymałem się także w kurorcie, który od dawna chciałem odwiedzić, jednym z najbardziej znanych na wyspie. Anse Chastanet to niezwykłe połączenie architektury z naturą, rozciągające się pionowo przez drzewa, liście i kwiaty aż do podjazdowego i jeszcze bardziej ekskluzywnego siostrzanego kurortu Jade Mountain.
Po przyjeździe wzięliśmy udział w przyjęciu, popijając koktajle wysoko nad linią drzew i podziwiając widok na północ, w kierunku słynnych bliźniaczych Pitonów, oraz warstwy basenów bez krawędzi w pokojach poniżej. Właściciele często wspominają o braku „czwartej ściany” w wielu pokojach, co zapewnia spektakularne widoki.
Właścicielami są Nick i Karolin Troubetzkoy, którzy planują obecnie trzecią fazę inwestycji na 60-hektarowej posiadłości. Morze Nefrytowe będzie opadać w stronę dwóch prywatnych zatok poniżej, a ich plaże ze srebrzystym piaskiem będą przechodzić w teren, który obecnie jest rezerwatem morskim.
Nasz przestronny pokój przy plaży znajdował się w pożądanej lokalizacji, zaledwie kilka kroków od centrum nurkowego Scuba St Lucia.
Oznaczało to krętą wspinaczkę do restauracji znajdującej się znacznie wyżej na śniadanie i kolację – zawsze można było wezwać transfer, ale ćwiczenie było mile widziane.
A pokój był dobrze wyposażony i bardzo wygodny.
Nie miałem daleko pierwszego ranka na nurkowanie przy wymeldowaniu. Z mojego doświadczenia wynika, że mogą one okazać się równie dobre jak każde inne nurkowanie, a to nurkowanie z brzegu z pewnością dobrze rozpoczęło tydzień.
Na piasku i w trawie morskiej ustawiono wiele elementów gwarantujących odwrócenie uwagi każdego nurka, prawie tak, jakby były tam zaprojektowane. To znaczy, jak można narzekać, że w pierwszych chwilach pierwszego nurkowania widać małego białego konika morskiego, a później maleńką czerwoną żabnicę idealnie ustawioną do portretów.
Po otwartej przestrzeni pełzały mureny, flądry pawie i kilka węgorzy ostronosych. Miałem zobaczyć o wiele więcej tych atrakcyjnych wężopodobnych węgorzy, niż widziałem wcześniej na Karaibach.
Tego popołudnia odbyliśmy pierwszą z kilku wizyt na jednej z czterech łodzi nurkowych ośrodka do Fairyland, miejsca, które dobrze zapamiętałem. To podsumowuje atrakcyjność St. Lucia, ponieważ wygląda cholernie dobrze.
Przypuszczam, że większość z nas za bardzo przyzwyczaiła się obecnie do niszczenia raf koralowych. Koralowce na St. Lucia nie są bardziej nieskazitelne niż gdzie indziej, ale jest tu mnóstwo pięknych koralowców twardych, szczególnie tych oddziałujących na mózg, oraz mnóstwo koralowców miękkich, w tym koralowców morskich.
Ale tym, co wyróżnia rafy St Lucia, są gąbki i ich różnorodność.
Ogromne czerwone beczki, rurki od żółtego do złotego, gąbki filarowe od lawendy do fioletu i wszystkie płaskie inkrustacje we wszystkich możliwych kolorach tworzą niezwykłe morskie krajobrazy, a nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w Krainie Baśni.
Czytałem o ludziach cierpiących na trypofobię, czyli strach przed dziurami. To straszna przypadłość, której nie życzę nikomu, a na pewno odradzam nurkowanie na St. Lucia, bo mnogość gąbek w kształcie pojemników oznacza, że wszędzie są dziury.
W miejscach takich jak Bajkowa Kraina, których jest całkiem sporo, powszechne są także mieszkańcy raf, takie jak trąbki pozujące na gąbkach i machających liśćmi koralowców miękkich, sierżanci-majorowie, papugoryby i jaskrawoczerwone opastuny czające się w kałużach cienia. Od czasu do czasu spoglądasz w bok i widzisz samotną barakudę, która podąża za tobą na swój złowieszczy sposób.
Przyznaję bez ogródek że byłem trochę żarłokiem podczas pobytu w Anse Chastanet. Dotyczyło to jedzenia, które było wyjątkowo dobre, ale także nurkowania, ponieważ przez jakiś czas byłem poza wodą, więc napełniłem buty.
Był okres przedsezonowy, w okolicy nie było zbyt wielu innych nurków, ale załoga łodzi nurkowych i przewodnicy byli zajęci przewożeniem mnie do wielu miejsc nurkowych, do większości oddalonych o krótką przejażdżkę, na południe w kierunku Pitons lub na północ w kierunku Anse’a La Raye’a.
Kiedy połowicznie wyraziłam swoje poczucie winy, chłopaki uprzejmie oświadczyli, że wolą pracować – i chętnie im uwierzyłam. Byli świetną firmą, wysoce profesjonalni i to zasługa operacji.
Choć rafy były przyjemne, czasami mogły wydawać się trochę takie same (nie byłyby, gdybym był mniej zachłanny). Ale szczególnie przyjemnie było zanurkować kilka wraków dla zmiany tempa.
Udało nam się połączyć nową dziewczynę Vicky B ze wypróbowaną i zaufaną Lesleen M podczas jednego wspaniałego nurkowania z, co mogę powiedzieć, innymi gośćmi na przejażdżkę z tej okazji.
Kiedy ostatnio tu byłem, Vicky B nie była wrakiem. W rzeczywistości została zatopiona jako sztuczna rafa zaledwie na około 18 miesięcy, więc nie była silnie skolonizowana.
Leży poza zasięgiem wzroku Lesleen M w rejonie Anse Cochon (Zatoka Świń), co stanowi część wysiłków mających na celu zwiększenie liczby miejsc nurkowych i odciążenie istniejących, ale także dlatego, że starszy wrak staje się coraz mniej bezpiecznie penetrować.
Vicky B, która przez siedem lat leżała skonfiskowana w porcie stolicy Castries, sprawiała przykrość. Teraz przydaje się na dnie morskim, na głębokości około 25 m.
Ten frachtowiec zbudowany w 1960 roku również ma nieco mroczną przeszłość. Kiedy w 2011 r. skonfiskowano go u wybrzeży St. Lucia, okazało się, że jego ładunek zawierał w przedziale na dziobie znaczne ilości kokainy, konopi indyjskich, broni i granatów. Aresztowano sześciu członków załogi z Gujany; właściciel zaczął się ukrywać.
Zwiedziliśmy wrak od liny na rufie, gdzie ster i podpórka znajdują się z dala od piasku. Nad pokładem wisiały ławice przynęt.
Nad sceną dominował żuraw, który już podniósł zaskakującą ilość liści, gdy zwisał nad ładownią otwartą do zwiedzania. Został tam pozostawiony wózek widłowy. Czy on lub dźwig kiedykolwiek zajmował się kontrabandą?
Wyciągnięty dziób z wyciągarką i pozostała część wraku powinny zadowolić fotografów. Zatrzymaliśmy się na jakiś czas, zanim udaliśmy się do Lesleen M.
Wrak o długości około 50 m, zbudowany w 1947 r. i zatopiony w 1986 r., uderza olśniewającą kolonizacją wraku przez koralowce, gąbki i ryby.
Tym razem zaczęliśmy od dziobu i posuwając się dalej, mogliśmy zobaczyć, że kadłub, w którym zaczyna się ładownia, złożył się. Wszędzie są żółte gąbki rurkowe – wystarczy wejść, a znajdziesz wśród nich czystsze krewetki.
Zauważyłem, że mureny cętkowane i ryby kamienne również znalazły tam domy.
Układ nie różni się od Vicky B i daje wyobrażenie o tym, jak będzie wyglądać za kilka dekad. To niezła przyjemność podczas nurkowania na piętrowym statku.
Pobliska rafa koralowa Anse Cochon jest również gęsto zaludniona i zapewnia przyjemne płytkie nurkowanie uzupełniające.
Inne malownicze miejsca pojawiały się i znikały w miejscu, które stało się plamą gąbek, koralowców i ryb – Coral Gardens, Pinnacles, Jalousie i charakterystyczne Pitons.
Zawsze, gdy jadę londyńską North Circular Road, widzę te bliźniacze szczyty na ogrodach i zawsze budzą we mnie tęsknotę za Karaibami.
Tego dnia w Pitons przyciągnął mnie kreolowiec o wyglądzie nawiedzonym, z pasożytniczym skorupiakiem przyczepionym do skrzeli. Szkoda, że nie mogłem tego usunąć.
Idąc dalej, różowawa żabnica zdawała się usilnie starać się uzyskać głębszy pomarańczowy odcień koralowca, w który próbowała się wtopić. W pobliżu tańczyła niebieska krewetka Pedersona. Podniosłem wzrok i zobaczyłem ławicę kleni bermudzkich. Kamee z rafą koralową. Nawet na przystanku bezpieczeństwa towarzyszyła nam samotna kałamarnica.
Jedynym minusem było kilka skrzydlic. Często, będąc w grupie, czujny przewodnik z tyłu będzie dyskretnie zamiatał takich najeźdźców do kontenera.
Zacząłem nurkować we wtorek i wraz ze wzrostem prądów pokonywaliśmy większy obszar, jak w Grand Cay i Malgretoute. Dało to również szansę na szybszą podróż przez Krainę Baśni, niż doświadczyłem wcześniej.
Nieco kontrastującym z niektórymi miejscami była Rafa Żółwi, którą odwiedziliśmy kilka razy. Podróż łodzią trwała tak krótko, że choć wciąż pytałem, jak daleko to jest, już tam byliśmy.
Przedłużenie rafy domowej z trawą morską i wychodniami koralowców nad piaskiem, to szczęśliwe miejsce. Jakiś ośmiornica Nora to pierwszy wymagany przystanek, ale masz szczęście, że widzisz coś więcej niż złowrogie oko owinięte mackami. Koralowce ozdobione są wielobarwnymi robakami choinkowymi, a tutaj kolej na złotą żabnicę, aby nie pozostać niezauważoną.
Garść homarów macha antenami z sąsiednich półek, ale zakręt gwiazdy to gigantyczna zielona murena.
Żółw pojawia się w polu widzenia, ale się nie kręci. To racja – trudno oczekiwać, że wszyscy będą zajęci.
PLIK FAKTÓW
DOJAZD TAM: Steve poleciał liniami Virgin Atlantic. Loty te kończą się w 2020 r., ale bezpośrednie loty BA są kontynuowane.
NURKOWANIE I ZAKWATEROWANIE: Scuba St Lucia to ośrodek nurkowy PADI 5* at Anse chastanet.
KIEDY IŚĆ: Przez cały rok, choć sezon burzowy na Karaibach trwa od czerwca do listopada. Temperatura wody wynosi 28-30°C.
PIENIĄDZE: Wschodnie Karaiby lub dolar amerykański.
CENY: Loty w obie strony od 530 GBP. Ceny za pokój za noc od 375 USD (dzielenie dwóch osób). Pakiet 10 nurkowań kosztuje 350 dolarów, nitroks dodaje 75 dolarów.
Informacje dla gości: Oficjalna witryna turystyczna wyspy Saint Lucia na Karaibach