NURK ARCHEOLOGICZNY
W zeszłym roku dwóch mężczyzn podczas rutynowego, ich zdaniem, nurkowania w wodach Chorwacji, dokonało niemal niewiarygodnego podwodnego odkrycia. Jednym z nich był IGOR SAVIC, który opowiada tę historię. Pierwszym fotografem, który pojawił się na miejscu zdarzenia, był ARNE HODALIC
Rutynowe nurkowanie zamienia się w niewiarygodne odkrycie
Słoweński nurek Vedran Dorusic i Chorwat Igor Savic – para, która znalazła nietknięty wrak. Szacuje się, że na dnie morskim leży 600–800 amfor, prawie wszystkie nieuszkodzone.
Przeczytaj także: Nurkowie odkrywają drogę z epoki kamienia w Chorwacji
PORANNA NIEDZIELA LIPIECOWA ukryta była w chmurach i pierwsze podmuchy bory wzburzyły morze. Dyskutowaliśmy o możliwych lokalizacjach naszego porannego nurkowania.
Ponieważ było wietrznie, pomyślałem, że lepiej będzie wybrać gdzieś blisko. Zapowiadało się na kolejne zwykłe nurkowanie: takie, które nagradza nas całą czystą radością nurkowania, a potem szybko zanika w pamięci. Jakże się myliłem!
Możliwości nurkowania u wybrzeży wyspy Pag
Centrum nurkowe Foka na kempingu Simuni na południowym wybrzeżu Pagu (piątej co do wielkości wyspy na Morzu Adriatyckim) jest doskonałą bazą wypadową do różnorodnych przygód nurkowych.
Leży 10 minut jazdy łodzią motorową od spektakularnych murów i gorgoni w pobliżu małej wyspy Maun.
Dziesięć minut dalej znajduje się rafa Planicic, znana z tętniącego życiem morza, ale zamiast tego kieruj się w stronę wybrzeża wyspy Vir, gdzie będziesz mógł nurkować we wrakach dwóch niemieckich wojskowych łodzi motorowych z czasów II wojny światowej.
Nieco dłuższa podróż szybką RIB-em zabierze Cię na wyspę Premuda i spektakularną podwodną jaskinię, zwaną przez nurków Katedrą ze względu na jej wielkość i piękno. Podobają mi się liczne możliwości nurkowania w pobliżu Pagu.
W ten czwartek, 27 lipca, dyrektor ośrodka Foka Vedran Dorusic zapytał mnie, gdzie chciałbym nurkować. Nonszalancko zapytał, czy odwiedziłem już miejsce, w którym kilka tygodni wcześniej znaleziono starą, najprawdopodobniej rzymską kotwicę.
Wydawało mi się to interesującą wskazówką, mimo że wielokrotnie odwiedzałem lokalizację w pobliżu zatoki Simuni i nie zachwyciło mnie to miejsce. Dzięki Bogu, że nie zaproponowałem udania się do bardziej „intrygującego” miejsca.
W każdym razie miałem nadzieję, że jakieś ryby będą na nas czekać przy płytkiej ścianie zatoki, gdzie chowają się przed sieciami rybackimi i łodziami wypływającymi z portu, a obiecana kotwica usprawiedliwi nasze nurkowanie.
CZTERECH Z NAS planowali nurkować. Podzieliliśmy się na dwie pary i na początku jedna z drugiej pary miała problem z pływalnością.
Kiedy zaczęliśmy schodzić wzdłuż ściany, zauważyłem, jak mało było tam ryb. Te pierwsze minuty nurkowania nie były niczym niezwykłym.
Odkrycie amfor
U podnóża ściany, na głębokości około 25 m, dno morskie spłaszczyło się i zmieniło w piasek.
Wkrótce zauważyłem kotwicę. Częściowo pokryty i zamaskowany roślinnością, stał samotnie, na wpół zakopany w piasku. Zastanawiałem się, jak to się stało, że znalazłem się w tym miejscu.
W pobliżu znajduje się piękna zatoczka, która zapewnia wyjątkową ochronę przed wiatrem i z pewnością znali ją nawet rzymscy żeglarze. Cóż za historia, którą ta kotwica byłaby w stanie opowiedzieć, ale zawsze pozostanie niewypowiedziana, pomyślałem. Po raz kolejny nie mogłem się bardziej mylić.
Vedran i ja zdecydowaliśmy się kontynuować nieco głębiej, dalej od kotwicy i ściany. Pozostali dwaj nurkowie pozostali z tyłu i zaczęli powoli się wynurzać.
Kilka minut później zauważyłem w oddali dziwny ciemny cień, prawdopodobnie masę skał wyłaniających się z piasku. Wyraźnie przykuło to również uwagę Vedran i stopniowo zbliżaliśmy się coraz bardziej, Vedran przede mną.
Nagle zauważyłem, że wykonuje dość nietypowe ruchy. Trudno powiedzieć, czy naprawdę widziałem zmianę, czy było to tylko przeczucie. To, co normalnie byłoby regularnymi, spokojnymi ruchami, stało się szybsze i żywsze.
Vedran wciąż płynął w stronę ciemnych skał, a ja ciągnąłem go za sobą, zastanawiając się, co się dzieje. Coś musiało przykuć jego uwagę. Jakaś wielka ryba?
W miarę jak jego ruchy stawały się coraz bardziej gwałtowne, Vedran odwrócił się do mnie i wykonał gest, który wyraźnie pytał, czy widziałem to, co on. Wskazał na ciemną masę.
Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że to, co uważałem za skały, miało niezwykły, niemal idealnie zaokrąglony kształt. Uderzyło mnie, że to, na co patrzyłem, prawdopodobnie nie było tym, czym się wydawało.
Nasze podekscytowanie rosło w miarę podpływania bliżej. Scena, która się przed nami otworzyła, była niewiarygodna. Amfory, ogromny stos, wszystkie starannie ułożone.
Płynąc nad nimi, nie moglibyśmy być bardziej zachwyceni. Serce biło mi jak szalone, a oddech przyspieszał.
Gdybym nie znał Vedran, denerwowałbym się sposobem, w jaki się poruszał. Wytryskało z niego podniecenie; przeszedł od zwykłego unoszenia się do tańca rozkoszy.
Wydawał się zastanawiać, czy nie ma halucynacji i czy przyczyną może być napełnienie powietrzem.
Szybka kontrola wystarczyła, aby stwierdzić, że amfory są nieuszkodzone. Czekali tu niezakłóceni przez stulecia, a może nawet tysiąclecia i uniknęli wszelkich niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą morze, zwłaszcza współczesnych metod intensywnego połowu.
Czy tylko czekali, aż Vedran i ja dotkniemy kawałka historii? Bez wątpienia byliśmy pierwszymi nurkami, którzy je znaleźli.
Cóż za dziwne uczucie! Zwykły dzień nurkowania został przemieniony w coś wyjątkowego.
Zdawałem sobie sprawę, że kończy się nam powietrze i większość nurkowania mamy już za sobą, ale wciąż mieliśmy czas na szybką eksplorację.
Stos amfor wyrastał z piasku na wysokość 3-4 m. Wszelkie wraki już dawno zniknęły, ale statki wyraźnie ułożyły się w kształt statku o długości około 25 m i szerokości 6 m.
Skleiły się w jedną masę z koralowcami i osadami, tworząc labirynty, które okazały się kryjówkami dla skorpionów czerwonych, węgorzy kongerów i homarów.
Odkrycie Lamboglii 2 Amfor z lat 200-100 p.n.e
WIĘKSZOŚĆ AMFOR była zapieczętowana. Czy coś było w nich? Gdy przeglądaliśmy ich szczyty, nie widzieliśmy żadnych wolnostojących, ciesząc się każdą sekundą tego doświadczenia.
Vedran był kilka metrów ode mnie, kiedy zauważył ceramiczny talerz ozdobiony oryginalnymi dziełami sztuki. Wtedy dotarło do mnie, dlaczego rzymska kotwica siedziała sama, 30-40 metrów dalej. Historia zaczynała się rozwijać.
Jak to w ogóle możliwe, że takie stanowisko archeologiczne tak blisko wybrzeża pozostało nienaruszone i nieodkryte? A co się stało ze statkiem?
Musiał płynąć do portu lub z portu, ponieważ położenie kotwicy i amfor pokrywało się z kierunkiem wiatru bora, o którym wiadomo, że jest szczególnie silny w Pagu.
Łatwo byłoby stracić poczucie czasu i zapomnieć o świecie na górze, ale nasze nurkowanie musiało się zakończyć. Nie byliśmy zbyt głęboko i czas nie był ważny problem, więc przystanek dekompresyjny podczas naszego wynurzania trwał tylko kilka minut.
Podczas dekompresji spotkaliśmy dwóch pozostałych nurków, którzy nie mieli pojęcia, czego właśnie doświadczyliśmy z Vedranem.
Po powrocie na łódź nasze emocje można było wreszcie wyrazić słowami: „To było szaleństwo!”
"Nie do wiary!"
"To cud!"
„To było tak blisko centrum nurkowego?”
„Nurkowaliśmy tu tyle razy i nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego!”
„I takie nieskazitelne amfory!”
"Ilu tam jest?"
„Prawdopodobnie od 600 do 800. Wiele z nich wciąż jest zakopanych w piasku”.
Kiedy już się uspokoiliśmy, Vedran zadzwonił do żony, która od lat słucha jego nurkowych opowieści i powiedział: „Spróbuj zgadnąć, co dzisiaj znaleźliśmy!”
Pamiętam, że odbyłem wiele rozmów na temat nurkowania i wyobrażałem sobie znalezienie skarbu, naszego własnego stanowiska archeologicznego. A teraz go znaleźliśmy.
Co więcej, znajdowało się ono praktycznie na przednim schodku centrum nurkowego!
„Morze mnie nagrodziło” – oznajmił zawsze racjonalny Vedran. Jestem skłonny się z nim zgodzić, bo znam niewiele osób, które tak jak on szanują i chronią morze.
Wróciliśmy do centrum nurkowego. O naszym odkryciu nie było głośno na zatłoczonym kempingu w szczytowym okresie sezonu turystycznego, więc gdy wszystko się uspokoiło i odłożono sprzęt, podzieliliśmy się naszą wiadomością z kilkoma wybranymi członkami załogi centrum, którzy byli zdumieni.
Duża część rozległego doświadczenia nurkowego Vedran jest związana z jego udziałem w projektach badań archeologicznych. Wkrótce udało mu się ustalić, że to, co znaleźliśmy, to amfory Lamboglia 2, typ powszechnie używany do transportu oliwy z oliwek i wina po Adriatyku, datowany na lata 200–100 p.n.e.
Po południu mały zespół nurkowy udał się na miejsce. Wzięliśmy urządzenie pomiarowe i kamerę, aby nagrać pierwsze filmy ze znaleziska i dokonać dokładnych pomiarów potrzebnych do sporządzenia raportu.
Ochrona stanowiska archeologicznego w Chorwacji
Dla wszystkich było jasne, że ochrona witryny będzie kluczowa problemi czuliśmy, że powinien pozostać dokładnie taki, jaki go zastaliśmy. Jeśli te amfory przetrwały pod wodą ponad 2000 lat, powinny tam pozostać przez kolejne stulecia, nagradzając innych ekscytacją i radością, jaką dały Vedranowi i mnie.
Z tych pomysłów wyłoniła się nowa strategia (pierwsza tego rodzaju w Chorwacji) zabezpieczenia miejsca, która nie będzie opierać się na stalowej siatce, ale na systemie czujników podwodnych i powierzchniowych.
Dokumentowanie znaleziska
Tego samego popołudnia zadzwoniłem do Arne, mojego przyjaciela i podwodnego fotografa, i umówiłem go na jak najszybszy przyjazd na Pag, aby udokumentował nasze odkrycie. Jego pierwsze zdjęcia pomogły później odkryć kolejny fascynujący szczegół.
Na kotwicy widniało wygrawerowane słowo: Straton. Być może było to imię statku lub jego właściciela.
Arne towarzyszył także pierwszemu zespołowi zajmującemu się badaniami archeologicznymi na miejscu, gdzie przeprowadził własne dokładne pomiary, zaznaczył znaleziska i sondował głębokość. Wznieśli także z tego miejsca jedyną wolnostojącą amforę.
Gdy 27 lipca dobiegł końca, wymieniliśmy myśli, uczucia i pomysły. Podsycani kieliszkiem wina, wymyślaliśmy historie o pechowych marynarzach uwięzionych i utopionych przez Pag Bora.
Niebo było czyste, a kiedy zapadł zmrok, byliśmy świadkami całkowitego zaćmienia Księżyca, co jest wyjątkowo rzadkim zjawiskiem.
Refleksja nad cudem
W starożytności zaćmienie słońca uważano za coś cudownego. Ale wiedziałam, że mój cud już się dokonał.