NURK JASKINIOWY
Nurkowanie w miejscu, w którym nurkowało wcześniej niewielu, to marzenie każdego nurka. Dla VIC VERLINDEN takim miejscem jest jaskinia Viroit – a Albania dopiero co powstaje atrakcja nurkowa
Jaskinia Viroit była na mojej liście życzeń specjalnych miejsc nurkowych przez długi czas, mimo że badanie ich było wyzwaniem. Informacje na temat nurkowania w Albanii są ograniczone Onlinei nie mogłem znaleźć nic na temat nurkowania jaskiniowego. Dla kraju europejskiego miejsca nurkowe były czarną dziurą na mapie.
O Viroicie wiedziałem tylko z krótkiego filmu nakręconego przez polskiego nurka i jego ekipę. Dzięki temu woda była krystalicznie czysta, a podwodny krajobraz spektakularny.
Postanowiłem więc zaryzykować i zebrałem zespół trzech nurków, aby zbadać te jaskinie.
Wiedzieliśmy, że w okolicy nie ma sklepów nurkowych, więc zdecydowaliśmy się zabrać cały nasz sprzęt do nurkowania i aparatu fotograficznego w dużym furgonetce. Karl van der Auwera i ja nurkowaliśmy na rebreatherach, a Tom van Herp na obiegu otwartym. Nasz plan zakładał przejechanie 1500 mil z Belgii w dwa dni.
Po ponad 18 godzinach zatrzymaliśmy się w Chorwacji, a przed nami jeszcze 500 mil. Drogi nie były już jednak tak dobre, a przebycie tych 500 mil zajęło kolejne 15 godzin.
Było już późno, kiedy dotarliśmy do naszego wcześniej zarezerwowanego hotelu w Gjirokaster. Właściciele okazali się bardzo pomocni i gościnni.
Wstaliśmy wcześnie, aby dokonać rekonesansu miejsca nurkowania.
Jedyne, co udało mi się zebrać, to informacje od polskiego nurka, gdzie wejść do dużego jeziora, ale szybko okazało się, że nie możemy już podjechać samochodem do opisanego przez niego punktu wejścia. Droga była zablokowana przez szlaban zamknięty na kłódkę.
Oznaczałoby to 200-metrową wędrówkę do punktu wejścia, co oznaczałoby, że dostarczenie tam całego sprzętu filmowego byłoby piekielnym zadaniem. Na szczęście po burzliwych negocjacjach udało się przekonać lokalnego opiekuna, aby otworzył dla nas barierę.
Przygotowywaliśmy się do pierwszego nurkowania. Brzegi i brzegi jeziora były mocno porośnięte roślinnością wodną, jednak znaleźliśmy wolne miejsce.
Poszedłem pierwszy i kiedy ominąłem rośliny, po raz pierwszy mogłem zobaczyć pochyłe brzegi.
Widoczność była spektakularna, co najmniej 40 m, ponieważ promienie słońca przedostawały się przez gładką powierzchnię aż do 30-metrowego dna jeziora. Zacząłem filmować, czekając na moich kumpli, a potem razem zeszliśmy na dół.
Wejście do jaskini znajdowało się na głębokości 30 m, jednak szybko stało się jasne, że wypływający nurt wody będzie zbyt silny, abyśmy mogli wejść bez liny.
Na razie zdecydowaliśmy się kontynuować nasze pierwsze nurkowanie poza jaskinią i okazało się to fantastycznym doświadczeniem ze względu na przejrzystość, roślinność i formacje skalne.
Po pierwszym nurkowaniu zdecydowaliśmy, że Karl położy linę, która pozwoli nam wciągnąć się do środka z aparatami. W razie jakichkolwiek problemów będę czekał przy wejściu.
Okazało się, że prąd nieco opadł do jaskini, więc Karlowi wkrótce udało się przymocować linę do dużego głazu za tym punktem.
Nadal uważałem, że pływanie pod prąd z dużym zestawem aparatu było dla mnie trudną pracą, ale widok pięknych formacji skalnych z pewnością to rekompensował.
Przeszliśmy długą drogę przez długi korytarz, aby dotrzeć do większej komnaty. Stąd korytarz opadał stromo, pionowo w dół w bardzo czystej wodzie. Kolory skał wahały się od ciemnobrązowego do jasnożółtego.
Dzięki naszym mocnym światłom byliśmy w stanie oświetlić duże części jaskini, tworząc spektakularne efekty wideo obrazy.
Nasza maksymalna głębokość wynosiła 60 m – w pobliżu nie ma żadnych obiektów na wypadek incydentu dekompresyjnego, a my chcieliśmy pozostać po bezpiecznej stronie. Z Tomem na torze otwartym ograniczyliśmy również nasze najniższe czasy.
Podczas kolejnych nurkowań zbadaliśmy kilka bocznych kursów od głębokiego szybu i część głównego szybu, która skierowała się do góry i zawierała pęcherzyk powietrza, ale było zbyt mało czasu, aby zbadać wszystkie możliwości.
Prąd w jaskini nie był wcale silny, co pozwalało nam łatwo pływać i odnieśliśmy wyraźne wrażenie, że w miarę upływu dni, gdy tam byliśmy, jego siła dalej malała, pozostając jednak wystarczająca, aby zapewnić optymalną widoczność.
Jednak za każdym razem, gdy wchodziliśmy do wody, trzeba było uważać, aby nie dotknąć zbyt mocno roślinności, bo efekt byłby widoczny na zdjęciach. Jaskinia Viroit to prawdziwe studio dla podwodnego fotografa.
Mieliśmy szczęście z warunkami nad wodą na miejscu, dużą ilością słońca i prawie żadnym wiatrem, kiedy tam byliśmy. A wszyscy ludzie, których poznaliśmy w związku z naszą wyprawą, okazali się bardzo pomocni.
Po naszych nurkowaniach ekipy różnych albańskich stacji telewizyjnych przeprowadziły z nami wywiady, zainteresowane naszymi zajęciami nurkowymi.
Odwiedziliśmy także niektóre zabytki i muzea, a wszystkie warte są wysiłku. Wierzę, że po tej wyprawie badawczej Albania w nadchodzących latach stanie się europejskim hotspotem do nurkowania.