RECENZJA KSIĄŻKI
W towarzystwie koników morskich
autorstwa Steve'a Trewhelli i Julie Hatcher
Większości z nas „tajemniczy” to słowo, które kojarzy się z krzyżówkami, ale dla biologa ma ono specyficzne znaczenie zwierzęcia, które jest trudne do wykrycia i obserwacji.Koniki morskie są szanowane przez nurków, ale są nieśmiałe i trudne do zauważenia. Dostosowują swoją kolorystykę do otoczenia i unikają pokazywania obserwatorom swoich charakterystycznych sylwetek, często ku naszej frustracji.
Ryba widmowa halimeda sprawdza liść.
KRYPTYCZNE Koniki Morskie i inne gatunki, z którymi współistnieją w Wielkiej Brytanii, są tematem naszej książki miesiąca, gdyby nie Blue Planet II. To numer na stolik kawowy, który sprawi, że wszyscy na nowo będziemy podziwiać bogactwo życia morskiego występującego na wodach Wielkiej Brytanii.
Akcja In The Company of Seahorses rozgrywa się w podwodnych ekosystemach opartych na podwodnej roślinie zwanej trawą morską. To tutaj prawdopodobnie, choć nie wyłącznie, można spotkać koniki morskie, i to właśnie w trawach morskich w Dorset autorzy, małżeństwo, często nurkują lub umieszczają w odległych miejscach wideo kamery.
Mniej więcej w jednej trzeciej książki akcja zmienia się z koników morskich na inne gatunki trawy morskiej, z których wiele jest również małych i tajemniczych.
Wyglądają z wnętrza muszli, są łapane tuż przed schowaniem się do rurek (robaki), wtapiają się w źdźbła trawy (pipefish i babki), chowają się w piasku (płastugi i płaszczki) lub polegają na bardziej proaktywnym kamuflażu (głowonogi).
Obecne tam ryby często występują w małych postaciach, a grządki trawy morskiej okazują się skutecznymi żłobkami z obfitym zapasem pożywienia dla małych pysków.
Pomimo swojej powściągliwości mieszkańcy trawy morskiej ukazują się w całej swej często kolorowej okazałości dzięki bardzo dobrym fotografia która dominuje w tej książce.
Portrety koników morskich pojawiają się ponownie co jakiś czas w ostatnich dwóch trzecich, abyśmy nie mogli o nich zapomnieć. Są to jednak głównie żółte kolczaste okazy widoczne na okładce i tak naprawdę można je pokazywać tylko tyle razy, pod różnymi kątami lub w różnych stanach „ciąży”.
Steve Trewhella, który sfotografował pierwszą ciężarną konikę morską widzianą w Wielkiej Brytanii w wodach u wybrzeży Studland, przez lata wiele zrobił, aby prowadzić kampanię na rzecz ochrony ulubionych siedlisk tego stworzenia. Zagrożenia obejmują pogłębianie przegrzebków i nieostrożne wyciąganie kotwic z łodzi. Jego fotografia z łatwością przenosi nas w ten mały, ukryty świat.
Julie Hatcher jest biolożką morską pracującą w brytyjskim dziale ochrony przyrody, a para mieszka na wyspie Purbeck w Dorset, gdzie zawsze można zanurzyć się w trawie morskiej.
Słowa zawarte w książce (nie jestem pewien, czy są dziełem Hatchera, czy wspólnym wysiłkiem) są jasne, zwięzłe i bardzo pouczające.
To także pięknie wydana książka, jeśli chodzi o układ, typografię i zawsze doskonałe rysunki Marca Dando.
Wciąga się wspaniały brytyjski podwodny atut, a jak wymownie mówi czołowy operator Doug Allan w swojej przedmowie: „Byłoby zbrodnią, gdyby ta książka stała się epitafium dla łąk z trawą morską i konikami morskimi, a nie inspiracją, która przyczyni się do ich przyszłej ochrony”.
Prasa Dzikiej Przyrody
ISBN: 9780995567320
Twarda oprawa, 240 str., 25 x 24 cm, 19.99 GBP