Spearfisher z Florida Keys przeżył dramatyczne przeżycie, gdy jego nurkowanie swobodne na głębokość około 10 m zostało przekształcone przez nagły prąd zstępujący w szybkie zejście na głębsze wody – ale przeżył i mógł opowiedzieć historię po spędzeniu około trzech godzin zaginięcia na morzu.
Dylan Gartenmayer (22 l.) nurkował z łodzi na rafie kilka mil od Key West 19 stycznia po południu z dwoma przyjaciółmi jako przykrywką. Warunki się pogarszały, ale kiedy doszło do zdarzenia, nalegał na jeszcze jedno nurkowanie.
Później zeznał, że musiał nieoczekiwanie wstrzymać oddech na około dwie minuty, zanim powrócił na powierzchnię, kiedy to był już daleko od łodzi.
Gartenmayer, który miał na sobie kombinezon i niosąc fajkę, po czym przepłynął około mili, aby dotrzeć do boi wyznaczającej kanały, częściowo wspartej na znalezionym pływającym bambusie. Udało mu się przeciąć i połączyć ze sobą trzy boje cumownicze, tworząc prowizoryczną tratwę.
Jego przyjaciele, przypuszczając, że stracił przytomność pod wodą, podnieśli alarm, gdy nie pojawił się ponownie. Gdy amerykańska straż przybrzeżna rozpoczęła akcję poszukiwawczą, rodzina freedivera dołączyła na łodzi jego dziadka Zawodnik – i to jego przyjaciel Joel Cruz na tym statku zauważył tratwę nurka.
„Bóg był zdecydowanie po naszej stronie, ponieważ gdy tylko przestaliśmy uciekać i zaczęliśmy szukać, od razu go dostrzegliśmy niemal dokładnie pod tymi współrzędnymi, jakie nam podano” – powiedziała jedna z członków grupy poszukiwawczej rodziny, kuzynka Priscilla Gartenmayer, która opisał tę wycieczkę jako „najstraszniejszy rejs łodzią w naszym życiu”. Akcja ratunkowa została nagrana telefonem wideo co było powszechnie oglądane.
Straż przybrzeżna wyprowadziła Gartenmayera na brzeg i w ciągu godziny temperatura jego ciała wróciła do normy i mógł wrócić do domu.
„Zbyt często przypadki zaginięć nurków nie kończą się pozytywnie, a okoliczności tego przypadku nie przewidywały takiego rozwiązania” – powiedziała NBC6 koordynatorka misji poszukiwawczo-ratowniczych amerykańskiej straży przybrzeżnej, por. komandor Elizabeth Tatum.
„Zachód słońca, warunki pogodowe i [czarny] strój Dylana działały na naszą niekorzyść w tym przypadku, ale jego przewidywanie i łączenie razem kul cumowniczych, aby uczynić go większym celem w wodzie, było sprytne”.
Instruktor nurkowania zmarł w Tajlandii
W Tajlandii brytyjskie nurkowanie instruktor został znaleziony martwy w wynajętym mieszkaniu na wyspie Koh Tao. Ciało 48-letniego Neila Giblina z Birmingham odkryto po tym, jak uczniowie zgłosili, że nie przybył, aby poprowadzić ich zajęcia.
Według policji Giblin zmarł śmiercią naturalną, choć powiedział to przyjaciel Niedz to nie post mortem przeprowadzono badanie i „coś nie pasuje”. Śmierć nie odbiła się szerokim echem w Tajlandii, gdzie władze znudziły się częstymi wzmiankami w prasie tabloidowej o miejscu nurkowania dla emigrantów i turystów, jako o „Wyspie Śmierci”.
Ma to związek z serią niewyjaśnionych lub podejrzanych zgonów obcokrajowców od 2014 r., w tym sześciu osób z Wielkiej Brytanii, w tym jednego płetwonurka.
Również w Divernet: Nurek wytrzymuje siedmiogodzinny dryf po separacji, Zaginiony chłopiec zginął obok ojca podczas malezyjskiej dryfu