NOWOŚCI NURKOWE
Nurkowie prześwitowi oszczędzeni, gdy dmucha Tallboy
Planowana pięciodniowa operacja nurkowa do rozbroić bombę Tallboy z czasów II wojny światowej w północno-zachodniej Polsce, o czym w poniedziałek poinformował Divernet, dobiegła przedwczesnego końca, gdy wczoraj (14 października) urządzenie nagle eksplodowało.
Na szczęście nie było w tym czasie żadnych nurków, a most oddalony o pół kilometra, który mógł być zagrożony w przypadku kontrolowanej eksplozji, pozostał nieuszkodzony. Nie ma doniesień o żadnych rannych ani zniszczeniach infrastruktury w okolicy kanału prowadzącego do Morza Bałtyckiego w pobliżu miasta portowego Świnoujście.
Przeczytaj także: Ćwiczenia z nurkami kwalifikacyjnymi nabierają nowej pilności
Pracując na głębokości 12 m, nurkowie planowali zastosować technikę „deflagracji”, która polega na tym, że zdalnie sterowane urządzenie przebija łuskę i spala ładunek, nie powodując jego eksplozji. Nigdy wcześniej nie próbowano tego zrobić z bombą Tallboy pod wodą.
Wszystko oprócz nosa 6-metrowej bomby zostało zasypane, a nurkowie z lokalnej 8. Flotylli Obrony Wybrzeża Marynarki Wojennej RP rozpoczęli delikatną pracę polegającą na odsłonięciu ciała, mając świadomość, że najmniejsze wibracje mogą je wywołać.
„Proces deflagracji przerodził się w detonację” – poinformował rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej, który stwierdził, że bombę można „uznać za zneutralizowaną i nie będzie już stanowić zagrożenia dla kanału żeglugowego Szczecin-Świnoujście”. „nie było żadnego zagrożenia dla osób bezpośrednio zaangażowanych”.
Wokół miejsca zdarzenia ogłoszono 10-milową strefę wykluczenia i ewakuowano około 750 okolicznych mieszkańców.
5-tonowa bomba głębokopenetracyjna zawierała 2.4 tony materiałów wybuchowych. Został zrzucony podczas nieudanej próby zatopienia niemieckiego krążownika Lutzow w dniu 16 kwietnia 1945 r.
Nalotu dokonało osiemnaście bombowców Avro Lancaster z 617. Dywizjonu „Dambusters” RAF-u i według zapisów jedna z bomb nie wybuchła.