Jonathan Bird miał w zeszłym roku dziwne doświadczenie podczas nurkowania na Bahamach. Zobaczył tego rodzaju wydłużoną rybę z dwiema długimi czułkami, zakończonymi czymś w rodzaju przynęty wędkarskiej, w kolorze jasnożółtym.
Stworzenie miało na głowie duży pióropusz i było pchane przez wodę w pozycji pionowej za pomocą pofałdowanego statku. płetwa która biegła wzdłuż jego pleców. Co-er!
Przepraszam, tym razem nie był to wąż morski, ale wyraźnie rzadka obserwacja zdecydowanie rzadkiego stworzenia: wiosłorosta (i to wszystko, naprzeciwko).
Jako profesjonalny operator zdjęć podwodnych spędzam dużo czasu nurkując w różnych częściach świata i filmując znalezione stworzenia.
Zwykle fotografuję wszystko, co się sprzedaje – rekiny, delfiny, wieloryby i inne duże zwierzęta – ale czasami spotykam gatunki, których nigdy nie widziałem ani o których nawet nie słyszałem.
Rzadko kiedy są one tak niezwykłe jak moje spotkanie z włośnicą.
Na początku maja 1996 spędziłem tam kilka dni nurkowanie w okolicach New Providence na Bahamach. W ramach tego konkretnego zadania robiłem zdjęcia rekinów jedwabistych.
Wiadomo, że Silkie często odwiedzają miejsce nurkowe zwane boją AUTEC (Atlantic Undersea Test and Evaluation Center).
Jest to boja o średnicy około 10 m, zakotwiczona przez Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych na głębokości około 2000 m do użytku w testach łodzi podwodnych w języku oceanu w pobliżu Nassau (opisanym w artykule z maja 1997 r. problem Divera).
Kiedy nie są testowane żadne łodzie podwodne, Marynarka Wojenna zezwala łodziom nurkowym wokół boi. Powszechnie wiadomo, że duże pływające obiekty, takie jak boje, kłody lub trawa sargassum, często przyciągają duże liczby ryb.
Nikt nie wie na pewno, dlaczego tak się dzieje, ale może być tak, że małe ryby szukają schronienia przed większymi drapieżnikami w tych dogodnych miejscach odpoczynku, a większe ryby udają się tam, aby polować na mniejsze ryby.
Niektórzy biolodzy podejrzewają, że mogą po prostu lubić cień.
Około południa zeskoczyłem z łodzi i zacząłem powolne zejście. Kiedy dotarłem na głębokość około 12 m, zatrzymałem się i poczekałem, aż rekiny przepłyną obok, podczas gdy kapitan łodzi zajął się mieszaniem wody powyżej.
Kątem oka dostrzegłem kształt wznoszący się z bezdennego błękitu, około 20 m dalej. Mój towarzysz nurkowania, Brian, również to widział i płynął w jego kierunku. Dołączyłem do pościgu.
Płetwając tak szybko, jak tylko mogłem, obserwowałem kształt, aby ustalić, co to może być. Był to gatunek, którego nie rozpoznawałem.
Miał niezwykle cienki, przypominający wstążkę, ściśnięty korpus, umieszczony pionowo w wodzie, przednim końcem skierowanym do góry.
Miał dwie długie anteny z czymś, co wyglądało jak żółte przynęty w kształcie rombu na końcach i wzdłuż każdej.
Stworzenie miało na głowie duży pióropusz pasm skierowany do góry, a jego ciało wydawało się srebrzyste i odblaskowe. Jego płetwa grzbietowa biegła wzdłuż jego grzbietu i falowała, napędzając go.
Nie miał ogona płetwa gdy ciało zwężało się do punktu, w którym normalnie znajdowałby się ogon, a jego duże oczy natychmiast sprawiły, że pomyślałem, że patrzę na stworzenie głębinowe.
Moje jedno zdjęcie i dwa lub trzy Briana to jedyne, jakie udało nam się zdobyć. Kiedy wróciliśmy do przystani i opisaliśmy ryby ludziom w sklepie nurkowym, pomyśleli, że jesteśmy ofiarami narkozy azotowej.
Nigdy wcześniej nie widzieli takiej ryby, mimo że nurkowali w tym miejscu setki razy wcześniej.
Skontaktowałem się z doktorem Miltonem Love, ichtiologiem z Uniwersytetu im California w Santa Barbara.
Pracując na podstawie duplikatu slajdu, zidentyfikował tę rybę jako wiosłonosa (Regalecus glesne), zauważając jednak, że głowa wydawała się bardziej tępa niż na istniejących ilustracjach.
Dla pewności przekazał zdjęcie innemu ekspertowi, który potwierdził identyfikację, zdumiony, że prawdopodobnie byliśmy pierwszymi nurkami, którzy sfotografowali to zwierzę w jego naturalnym środowisku.
Wiosłonos może być stworzeniem, które dało początek legendom o „wężach morskich”.
Ta długa, chuda ryba, z dziwnie wyglądającą głową pokrytą wypukłościami i osiągającą długość być może nawet 15 m, z pewnością wystarczyłaby, aby przestraszyć pijanego marynarza.
Pierwsza wzmianka o rybach pojawiła się prawdopodobnie w 1771 roku duński przyrodnik Morton Brunnich zanotował o bestii, którą znalazł wyrzuconą na plażę w Norwegii.
Wiosłonos, nazwany ze względu na długą miednicę przypominającą wiosło płetwy, było zupełnie nowe w nauce.
Nieliczne okazy tych ryb, które pojawiły się na przestrzeni lat, zwykle znajdowano martwe na powierzchni lub wyrzucano na plażę, dlatego niewiele wiadomo o ich życiu i zwyczajach.
Podczas naszego krótkiego spotkania uzyskaliśmy kilka nowych informacji naukowych. Obserwując żywe zwierzę odkryliśmy, że ryba pływa z falowaniem grzbietu płetwa tylko, a nie całe ciało.
Odkryliśmy również, że preferuje pionową orientację słupa wody. Sposób, w jaki trzyma miednicę płetwy nie był wcześniej znany, a jego srebrzyste zabarwienie różniło się od obserwowanego u martwych okazów.