Porth Nanven to mała zatoczka na dalekim zachodzie Kornwalii, pomiędzy Land’s End i Cape Cornwall. Znajduje się około trzech czwartych mili od miasta St Just, na końcu Cot Valley.
Zwrócony na zachód, cierpi z powodu pełnego ataku Atlantyku, a morze jest tam bardzo często niedostępne.
Czasami nazywana jest plażą z jajami dinozaurów ze względu na niezwykłe złoża owalnych głazów o różnej wielkości, od jaja kurzego po metr lub więcej.
Powstały one przez morze około 120,000 XNUMX lat temu, kiedy jego poziom był wyższy. To spektakularny krajobraz, ulubiony przez fotografów, szczególnie o zachodzie słońca.
Jest to zatoczka, chroniona jako obiekt o szczególnym znaczeniu naukowym i będąca własnością National Trust. Zawsze chciałam nurkować i odkrywać ją, ale jak to często bywa, pogoda i wiatr były niesprzyjające.
Latem jednak pojawiła się szansa, gdy wiatry zmieniły się na wschodnie. Była pełna wichura, ale zatoczka jest chroniona z tego kierunku.
Pojechałem na mały parking National Trust na końcu Cot Valley i poszedłem na szczyt plaży.
Wschodni wiatr wiał mocno w dół doliny, ale szmaragdowe morze na brzegu było spokojne, a warunki wyglądały dobrze.
Morze oferowało 15-20m widoczności, a na błękitnym niebie świeciło słońce.
Przebrałem się szybko i wspiąłem się po głazach do morza.
Noszenie i noszenie sprzętu do nurkowania byłoby praktycznie niemożliwe, ale pod tym względem nurkowanie z rurką jest znacznie łatwiejsze.
Ukazał się w DIVER w styczniu 2020
Po około 90 minutach w wodzie, wspiąłem się i wdrapałem z powrotem do samochodu.
Przewijałem zdjęcia, aby upewnić się, że uchwyciłem oszałamiające krajobrazy i krajobrazy morskie, po których pływałem i w których nurkowałem.
Wyglądały OK. Kiedy w Wielkiej Brytanii jest dobrze, musisz pojechać i popatrzeć.
Znalazłem w piasku coś, co wyglądało na metalowy wrak i przypuszczam, że pochodził z brytyjskiego okrętu podwodnego L1 z I wojny światowej, który rozbił się 1 marca 30 roku.
Był holowany z Chatham do Newport i miał zostać zezłomowany, gdy hol się rozdzielił, więc został zezłomowany na miejscu, jednym końcem osadzonym w piasku, a drugim w skałach.
Lubię dramatyczne krajobrazy i ten nie był wyjątkiem.
Piękne żółte rafy i klify z kornwalijskiego granitu uwypukliły legendę i mit związany z tym obszarem. Znalazłem też celtyckiego „Starca Morskiego” z jego bliznami i sękatymi rysami.
Zrobiłem mu zdjęcie, widoczne po prawej stronie, i jakimś cudem wyglądało to na selfie.