MICHAEL SALVAREZZA I CHRISTOPHER WEAVER nurkują na żywo na centralnych atolach Malediwów
LAZUR. INDYGO. TURKUS. WODNY. SZAFIR. KOBALT. Pozornie istnieje niezliczona ilość odcieni koloru niebieskiego… i każdy z nich wydaje się być eksponowany na Malediwach.
Stojąc na pokładzie Conte Max, luksusowej łodzi, która miała być naszym domem przez następny tydzień, patrzyliśmy na skrawek południowego atolu Male i próbowaliśmy policzyć różne odcienie błękitu, jakie mogliśmy zobaczyć.
Zatrzymaliśmy się o siódmej nie dlatego, że nie mogliśmy policzyć więcej kolorów, ale dlatego, że zadzwonił dzwonek statku, który oznajmił, że czas na kolejną odprawę nurkową.
Z powietrza wyspy Malediwów wyglądają bardzo podobnie do zestawu małych kamieni rzuconych na szeroką przestrzeń Oceanu Indyjskiego. Każda z tych maleńkich plamek piasku otoczona jest rafą koralową, tworząc idylliczne widoki tropikalnej wyspy, idealne jak z pocztówki, cenione przez kurorty zbudowane na wielu z tych wysp.
Same wyspy są częścią systemów raf koralowych różnych atoli tworzących Malediwy, atoli, które stały się legendarne w świecie nurkowania, takich jak Ari, South Male, Felidhoo, Malaku i Baa. Chociaż nurkowanie na lądzie z wysp kurortu może być bardzo satysfakcjonujące, najlepszym sposobem na poznanie tej rozległej oceanicznej dziczy jest rejs na żywo.
Wkrótce po przybyciu do stolicy Male spotkaliśmy łódź i zaczęliśmy płynąć na południe do Południowego Atolu Male, co było naszym ogólnym celem, czyli eksploracją centralnych atoli.
W ciągu kilku godzin zatrzymaliśmy się w naszym pierwszym miejscu nurkowym, Velassaru Giri, masywnym wzniesieniu koralowym u wybrzeży wyspy Velassaru, które miało być naszym ostatnim nurkowaniem.
Szybko weszliśmy na pokład dhoni, dedykowanego łodzi nurkowej, i po krótkiej przejażdżce i wejściu gigantycznym krokiem później znaleźliśmy się na rafie.
Od razu zrobiły na nas wrażenie chmury anthias wskakujących i wychodzących z wychodni twardych koralowców oraz niezliczone rogatnice czerwonozębne wzdłuż ściany koralowców. Żaden z nich nie odważył się oddalić więcej niż kilka cali od bezpiecznych szczelin, w których szybko ukryliby się, gdy się zbliżyliśmy. Jak na nurkowanie przy wymeldowaniu, nie było źle.
NASZE NURKOWANIA NA WYSPIE VELASSARU obejmował ekscytujące dryfowanie kanałami na rafie granicznej i jeden na niezidentyfikowanej łodzi rybackiej znanej jako wrak Kuda Giri. Ten malowniczy wrak leży idealnie pionowo obok uskoku koralowców i jest idealnym miejscem do obserwacji ławic jaskrawoczerwonych żołnierników, które ukrywają się we wraku.
Aby do niego dotrzeć, nurkowie schodzą wzdłuż ściany koralowców, a następnie przepływają 100 m po piasku na głębokości około 25 m. Widmowy dziób statku wyłania się z błękitu i wrak pojawia się w polu widzenia.
Można pływać po pokładzie, zaglądając w ciemne zakamarki ładowni, jednak doświadczonym bardzo trudno jest oprzeć się pokusie zapuszczenia się do środka. Statek, niegdyś przeznaczony do usuwania organizmów morskich z morza, obecnie to zapewnia
dom dla dużej populacji.
Nurkowie eksplorujący Malediwy muszą być przygotowani na silne prądy pływowe, które wpływają i wypływają z atoli. Mogą być niepokojące dla nieprzygotowanych nurków, ale przynoszą ze sobą zapierającą dech w piersiach akcję.
Na wyspie Gulhi nurkowaliśmy w Miyaru Faru Corner, zakręcie formacji koralowej wyznaczającym wejście do kanału.
Po szybkim zejściu na rafę zostaliśmy porwani przez potężny prąd i wkrótce lecieliśmy nad rafą. Serca nam biły, gdy mijaliśmy kolonie koralowców twardych i miękkich i na chwilę dostrzegliśmy jaskrawo ubarwione macki ukwiałów łopoczących w przypływie.
Te wiadukty były ładne, ale naszym celem był faktyczny zakręt rafy, gdzie miała miejsce wielka akcja drapieżników i ofiar. Za kilka chwil byliśmy na miejscu.
Korzystając z haków prądowych, pozwoliliśmy sobie unosić się w słupie wody jak latawce i z podekscytowaniem obserwowaliśmy, jak szare rekiny rafowe, jack, tuńczyk i płaszczki dryfują po głębokiej wodzie.
Kiedy nadszedł czas, aby ruszyć dalej, odczepiliśmy haczyki i wznowiliśmy lot nad rafą, aż dotarliśmy do spokojniejszego obszaru i zwolniliśmy, aby cieszyć się płytkimi fragmentami koralowej dżungli.
DALEJ NA POŁUDNIE odwiedziliśmy rafy wzdłuż wyspy Alimatha na atolu Felidhoo. Karty pamięci w naszych aparatach szybko zapełniły się zdjęciami makro i szerokokątnymi. Na myśl przychodzą przede wszystkim żółwie zielone, ławice orientalnych słodkolipków i masywne chmury motyli czerwonogoniastych.
Ale to był mały świat makro fotografia to naprawdę tu ożyło. Spoglądając pod nawisy koralowców ociekające miękkim koralowcem, dostrzegliśmy wiele gatunków aniołów i motyli, wszystkie o olśniewających wzorach kolorystycznych, takich jak odważne żółte paski skalara królewskiego lub hipnotyzujące rysunki młodych skalarów cesarskich – prawdziwe dzieła natury sztuki psychodelicznej.
Zanim Conte Max udał się do swojego ostatniego miejsca docelowego na wyspie, Guraidhoo, przeprowadziliśmy wyjątkowe nocne nurkowanie na molo Alimatha. Tutaj, gdy miejscowi rybacy czyszczą swój połów i wrzucają kawałki ryb do wody, dziesiątki rekinów karmiących, oportunistycznych jacków i ukrytych płaszczek gromadzą się, aby zjeść łatwy posiłek.
Dla nurków akcja jest urzekająca, ponieważ drapieżniki szukają pożywienia, zupełnie nieświadome i niezainteresowane podglądaczami. Pozostaliśmy dość nieruchomi na piaszczystym dnie na głębokości około 14 m i obserwowaliśmy, jak 70–80 rekinów karmiących patrolowało powyżej i niezliczona ilość jacków przecinała słup wody.
Od czasu do czasu promień prześlizgiwał się leniwie przez grupę nurków, przeszukując piasek w poszukiwaniu pożywienia. Jest to nieco sztuczne nurkowanie, ponieważ życie morskie zostało uwarunkowane do poszukiwania tam pożywienia, ale nadal jest to ekscytujące doświadczenie, które za każdym razem wywołuje uśmiech satysfakcji.
Nasze ostatnie nurkowania na wyspie Guraidhoo charakteryzowały gwałtowne prądy i oszałamiająca różnorodność życia morskiego. W miejscu znanym jako Kandooma Beyru zeszliśmy wzdłuż imponującej pionowej ściany na głębokość około 36 m i rozpoczęliśmy energiczny dryf wzdłuż rafy, zatrzymując się okresowo, aby zbadać szczeliny w ścianie, gdzie moglibyśmy wydostać się z prądu i poszukać obiektów fotograficznych.
Ciekawym uczuciem jest zanurzenie się w tych naturalnych schronieniach i odwrócenie się, aby spojrzeć w błękit i obserwować nurków, a czasami także pływające w nurcie jacki lub trevally.
Dokładne badanie koralowców biczowych i gorgoni ujawniło obecność maleńkich babek, z których każda była doskonale zakamuflowana, aby wtapiać się w zamieszkujący je koralowiec żywicielski. Ale zatrzymanie się w płynącej wodzie, utrzymanie neutralnej pływalności i skupienie aparatu na tych maleńkich obiektach, takich jak bicze koralowców lub klapy gorgoni na wodnym wietrze, to nie lada wyczyn!
TO BYŁO TUTAJ że znaleźliśmy także tęczę dużych ukwiałów, każdemu z towarzyszącą mu anemonową rybą. Zielony, żółty, biały, fioletowy, a nawet jasnopomarańczowy to tylko niektóre z kolorów tych ukwiałów, co spowodowało, że zaczęliśmy nazywać Malediwy Tęczową Rafą!
Choć wiele naszych nurkowań rozpoczynało się w głębszych wodach, prawdziwy cyrk często można było odnaleźć na płyciznach na szczycie głów koralowców. Chmury żółtych zamiataczy, niebieskich i złotych fizylierów oraz wiele ławic lucjanów i chrząknięć, a także szeroka gama ryb rafowych w efektownych kolorach, zapewniły nam nieskończoną rozrywkę.
Podczas jednego nurkowania armia skazanych na śmierć chirurgów przetoczyła się po rafie, żywiąc się jednocześnie glonami i innymi odpadami, podczas gdy podczas innych na płyciznach spotkaliśmy wargacza napoleońskiego, rogatnicę tytanową i rogatnicę o wyjątkowym wzorze. Naprawdę nie ma powodu, aby wchodzić bardzo głęboko na Malediwy, ponieważ większość interesującego życia tych raf można znaleźć na głębokości 12 metrów lub mniejszej.
Po zdjęciu kotwicy i powrocie do Male po tygodniu spektakularnych nurkowań stanęliśmy twarzą w twarz z orzeźwiającym wiatrem i obserwowaliśmy, jak latające ryby wzbijają się w powietrze przed łodzią, podczas gdy w oddali bawią się delfiny.
Zbliżał się monsun północny, a ciemne chmury zwiastowały nadchodzącą kłopotliwą pogodę. Jednak pomimo wzburzonego morza między atolami oraz rosnącego wiatru i deszczu, Conte Max pozostał wygodnym domem na Oceanie Indyjskim.
Niewiele jest lepszych sposobów, aby zanurzyć się w oceanicznym świecie Malediwów, niż doświadczyć go na pokładzie statku, swobodnie wędrować od atolu do atolu i odkrywać cuda kryjące się pod falami koralowej dżungli Malediwów.
|
Ukazał się w DIVER w styczniu 2017