JESZCZE pięć lat temu 80 urzędników państwowych wspólnie przyjmowało wrak w Wielkiej Brytanii.
Kiedy ich prace połączono w jedną – moją – poczułam się, jakbym dostała paczkę, która rozpadała się na brzegach.
Ale zaletą bycia jedynym Odbiorcą Wraku jest to, że mogę podążać konsekwentną linią. Odkąd przejąłem tę funkcję, z radością mogę powiedzieć, że poziom zgłaszania wraków stale rośnie z roku na rok.
Zabytkowy wrak nie jest źródłem odnawialnym, dlatego należy chronić nasze dziedzictwo morskie. Wydaje się, że nurkowie wrakowi zachowują się bardziej odpowiedzialnie niż kiedykolwiek wcześniej.
System zgłaszania powoduje jednak pewne zamieszanie – w szczególności w zakresie tego, co dokładnie należy zgłaszać. Cała własność znaleziona w morzu lub wyrzucona na brzeg przez wodę pływową jest czyjąś własnością.
Prawo wymaga, aby znalazcy zgłaszali wszystkie znalezione szczątki Odbiorcy wraku, niezależnie od tego, jak wydają się one nieistotne.
Wyśledzę prawowitych właścicieli, aby dać im szansę odzyskania swojej własności.
Większość nieodebranych wraków należy do Korony i ja muszę zdecydować, jak się z nim uporać, często zwracając go znalazcy w zamian za nagrodę za uratowanie.
Staram się zapobiegać prywatnemu gromadzeniu zabytków, oferując znaleziska na sprzedaż zarejestrowanym muzeom, najlepiej na terenie miejsca znalezienia.
Wielu znalazców przekazuje swoje znaleziska w darze i nie szuka ratunku dla materiału archeologicznego.
Legalni znalazcy nie mogą stracić: albo zatrzymują nieruchomość, albo otrzymują dochód netto ze sprzedaży.
Jednak kary za niezgłoszenie są surowe: znalazca traci prawo do odzyskania i może zostać ukarany grzywną do 2500 za każde wykroczenie.
Jest on również zobowiązany zapłacić właścicielowi podwójną wartość nieruchomości!
W ramach naszej inicjatywy mam nadzieję wkrótce uruchomić pilotażowy program amnestii – szczegóły znajdziesz w Diver.
Ale w międzyczasie, jeśli wyzdrowiałeś i jeszcze się ze mną nie skontaktowałeś, zrób to teraz – z przyjemnością Ci pomogę.