Nurek jaskiniowy KURT STORMS powraca ze swoją relacją – i zdjęciami – z niedawnego wyjścia pod ziemię w kopalni Denée o ograniczonym dostępie
W Belgii, zwłaszcza w okolicach prowincji Namur, wydobywano dużo czarnego marmuru. Przemysł był ważny dla kraju, a nasz marmur był eksportowany na cały świat. Jednym z miejsc, z których pochodził, była kopalnia Denée.
Denée to wieś, która od 1977 roku jest częścią gminy Anhée w Namur. Znane jest z opactwa Maredsous, znajdującego się w pobliżu klasztoru benedyktynów, ale także z dawno zamkniętej Carriere de Denée, znanej atrakcji dla belgijskich i holenderskich nurków jaskiniowych.
Przeczytaj także: Wrak srebra, mosiądzu – nawet Forda Modelu T!
Swoje pierwsze kroki w nurkowaniu jaskiniowym stawiałem właśnie w tej kopalni, oddalonej o godzinę drogi od mojego domu, i regularnie spędzam tam czas z moim kumplem Willemem Verryckenem.
Teren jest ogrodzony i żeby się do niego dostać trzeba należeć do jednego z belgijskich klubów speleologicznych VVS lub UBS. Należę do tej pierwszej grupy poprzez mój klub jaskiniowy Science Explorers.
Nadszedł czas, aby zabrać moją żonę Caroline i byłego studenta Nico do tego pięknego podwodnego świata. Oboje niedawno zostali członkami VVS (Stowarzyszenia Speleologów Flamandzkich) i nigdy wcześniej tam nie nurkowali, więc na ich prośbę wyruszyliśmy na jednodniową wycieczkę.
Nico miał odebrać klucz umożliwiający nam dostęp ze skrytki w biurze VVS – byłem kiedyś kierownikiem ds. kluczy.
„To będzie walka!”
Przyjechaliśmy o 10:XNUMX i jak zwykle Nico nie mógł się doczekać, aby dostać się na parking. Wjechaliśmy w wąską uliczkę, żeby móc zaparkować blisko wejścia. Zanim poinformowałem innych o tym, co możemy spotkać, ze śmiechem wyjawiłem im, jakiego rodzaju zejścia wymagane jest jeszcze przed rozpoczęciem nurkowania, aby uzyskać dostęp do kopalni.
Wkrótce usłyszałem ich głębokie westchnienia: „Czy naprawdę musimy tam zejść, a później znowu na górę? To będzie walka!”
Po odprawie spakowaliśmy sprzęt do speleo Worki aby ułatwić przenoszenie. Strome zejście wymagało użycia liny, która zapewniła nam stabilność – to dość wyczerpujące wyzwanie, szczególnie później, gdy trzeba wracać na górę.
Na dnie jest mnóstwo śmieci i choć dwa lata temu wywieziono z terenu budowy dwa kontenery pełne śmieci, nadal widać opony samochodowe, stare lodówki, a nawet mały samochód, który został porzucony w przeszłości .
Po kilku wycieczkach w górę i w dół byliśmy gotowi założyć suche skafandry i sprzęt. Na brzegu wody przeprowadziliśmy ćwiczenie S, przeszliśmy nurkowanie i zebraliśmy się pod wodą w trzyosobowym zespole, aby sprawdzić pęcherzyki.
W kopalni korytarze są duże, a bardzo czysta woda zapewnia niesamowitą widoczność. Po przepłynięciu ok. 50m dotarliśmy do rozwidlenia i kierując się przodem skierowałem się w prawo.
Minęliśmy różne pozostałości, w tym duże koło. Dałem znak pozostałym, żeby tam na chwilę pozowali i mogłem zrobić kilka zdjęć. Potem poszliśmy dalej korytarzem. Tu i ówdzie odwracałem się, żeby zrobić zdjęcia i sprawdzić, czy z zespołem wszystko w porządku, zwłaszcza, że byli tu po raz pierwszy.
Zatrzymaliśmy się w miejscu znajomego krążka zwisającego z sufitu. Trudno sobie teraz wyobrazić, jak ludzie wydobywali łupek z kopalni.
Po około 30 minutach wróciliśmy do wyjścia. Poczułam się przytłoczona zachwytem innych, wyrażonym w pięknych słowach.
Przed ponownym wyruszeniem zrobiliśmy sobie tylko pięciominutową przerwę i tym razem wybraliśmy lewe przejście, które prowadziło do dużej komnaty. Stamtąd możesz wspiąć się po drabinie przez przepaść i wyjść do innej części kopalni.
Tego dnia nie wybraliśmy tej drogi z duszeniem, ponieważ Nico korzystał z rebreathera. Pozwoliłem innym rozejrzeć się po komnacie, po czym podpisałem się pod nimi, wskazując bańkę powietrza, w którą moglibyśmy na chwilę wsunąć głowy. Z oczu innych widziałam, że obojgu podobało się to całe doświadczenie.
Po jakiejś minucie znowu zeszliśmy pod wodę i dałem znak, żeby kierować się do wyjścia.
Po nurkowaniu wszyscy czuli się usatysfakcjonowani, więc rozpoczęliśmy podróż z powrotem pod górę, podciągając się po linie i zatrzymując się co jakiś czas, zanim dysząc, dotarliśmy do samochodów. Musieliśmy powtórzyć to ćwiczenie kilka razy, ale satysfakcja z nurkowania złagodziła ból.
Denée to bardzo piękna kopalnia, ale wymaga pewnego zaangażowania, jeśli chodzi o podróże do i z brzegu. To idealne miejsce do doskonalenia umiejętności, bo nurkiem jaskiniowym nie zostaje się w jeden dzień – to proces lat i mnóstwa wyrzeczeń trening jest w tym czasie konieczne.
Ale dla mnie nurkowanie pod sufitem pozostaje najpiękniejszym doświadczeniem w życiu.
Również autorstwa Kurta Stormsa Divernet: Truffe lub Dare. Inne funkcje nurkowania w kopalniach obejmują Opowieść o dwóch kopalniach przez Stefana Panisa, Wydobywanie zapomnianej przeszłości w Kornwalii przez Bena Dunstana i Za żółtym pociągiem Martina Strzemiski
Kurta Storma
Kurt Storms to belgijski wojskowy, fotograf/badacz podwodnych jaskiń i min oraz techniczny/jaskiniowy/rebreather instruktor z pasją do głębokich i rozległych nurkowań jaskiniowych. Jest założycielem i dyrektorem generalnym Descent Technical Diving.